Tekken 3D: Prime Edition - recenzja

Tekken 3D: Prime Edition - recenzja

marcindmjqtx
05.03.2012 00:15, aktualizacja: 30.12.2015 13:28

Na przenośnej konsolce Nintendo Tekken zyskał nowy wymiar. Niestety nie wszystko co się ślicznie świeci musi być złotem.

Dwa Tekkeny w jednej kieszeni Ocena 2/5 - Ostatecznie "To śliczna gra, pozbawiona jednak tego, co najważniejsze - sensu"

Do kieszonkowego Tekkena podchodziłem z ostrożnością. Na własnej skórze przekonałem się, że „Tekken Tag Tournament HD” na PS3 był tylko niespecjalnie odświeżonym dodatkiem do animowanego filmu „Tekken Blood Vengeance”. Na 3DS-owym carcie również znajdziemy tę trójwymiarową, pełnometrażową animację, ale w tym przypadku gra sprawia dużo lepsze wrażenie. „3D Prime Edition” to ni mniej, ni więcej tylko "Tekken", którego znamy i kochamy. Nie obyło się co prawda bez znaczących cięć, ale jeśli chodzi o samą walkę, to fani Turnieju Żelaznej Pięści nie znajdą wielu powodów do narzekania.

Już po odpaleniu trybu treningowego (i zdecydowaniu na się na jednego z 40, odblokowanych od razu zawodników) w oczy rzuca się świetne wykonanie modeli walczących i pełne 60 klatek animacji na sekundę, z których graficy zrobili należyty użytek. Nie jest to na pewno poziom konsol stacjonarnych, na których przecież oprawa Tekken 6 trąciła już nieco myszką, ale na malym ekraniku gra prezentuje się wybornie. Zwłaszcza, jeśli weźmiemy pod uwagę trójwymiar, który oferuje 3DS. Należę do graczy, którzy ostrożnie posługują się odpowiadającym za niego suwaczkiem. W większości gier szybko męczą mi się oczy i magia trójwymiaru bez okularów staje się pustym sloganem. W przypadku „Tekkena” takiej konieczności nie było.

Pewnie wynika to z faktu, że mamy tu tylko dwójkę zawodników i mniej lub bardziej statyczne tło, więc nie ma problemu ze skupianiem wzroku na wielu elementach. Jakkolwiek by było, na „Tekken 3D” patrzy się z przyjemnością. Jeśli macie znajomych, którzy wciąż sądzą, że mała konsola musi być słaba, to pokażcie im ten tytuł.

Dwie ręce, dwie nogi i jeszcze coś ekstra To, że gra robi wrażenie oprawą, jest ważne, ale byłoby pyrrusowym zwycięstwem, gdyby nawalała rzecz w bijatykach kluczowa - sterowanie. Na szczęście autorzy nie pokpili sprawy i także ten element nie zawodzi. Zawodnikiem możemy poruszać analogiem lub krzyżakiem, w zależności od własnych preferencji. Jeśli nie wystarcza wam liczba przycisków, które oferuje konsolka Nintendo, to na dolnym ekranie znajdziecie cztery pola, pod które możemy przypisać dowolny ruch, kombinację przycisków czy cios. Z jednej strony to spore ułatwienie, ale skoro autorzy pozwalają, to czemu by z niego nie skorzystać? Wszak, mimo wszystko trzymanie w rękach konsoli to nie to samo, co pastwienie się nad padem, a dzięki możliwości pójścia „na skróty” nie musimy się frustrować, że coś nam po prostu nie wychodzi.

Dawać przeciwników! Ile można trenować? Listy ciosów, które możemy opanować, nie zostały okrojone, ale o ileż przyjemniej jest się ich uczyć w tradycyjnym trybie Arcade, odblokowując jednocześnie kolejne filmiki, stroje i postaci. Cóż, jeśli zaświtała wam właśnie żaróweczka z hasłem „hej, ale przecież pisałeś, że wszyscy wojownicy są dostępni od początku zabawy”, to gratuluję spostrzegawczości. Nie żeby ktoś grał w bijatyki dla fabuły, ale mimo wszystko odblokowywanie filmików, wariacji ubranek i przede wszystkim nowych postaci zawsze było  motywacją do łojenia konsolowych wojowników. W „Tekken 3D” znajdziemy co prawda tryb Quick Battle, na który składa się 10 starć z coraz mocniejszymi przeciwnikami, ale nie oferuje on nowych scenek przerywnikowych, czy walk z bossami, a sprawę z dostępem do nowych postaci już sobie wyjaśniliśmy. Słabo.

Dla samotników jest jeszcze Special Survival, w którym na jednym życiu musimy sobie poradzić z jak największą liczbą przeciwników. Jedyny myk polega na tym, że przeciwnicy czasem wymagają specjalnego traktowania (np. zadajemy im obrażenia tylko w trakcie juggle'a). To na pewno większe wyzwanie, niż Quick Battle, ale potrafi też bardzo zdenerwować, gdy do końca brakuje kilku walk, a my nagle tracimy koncentrację i cały dorobek leci do kosza. Tego rodzaju zabawa zawsze była dla mnie bonusem do trybu Arcade. Tu zrobiono z niej główne danie. Nieco na siłę.

Jest tu kto? Narzekam na brak motywującego systemu odblokowywanych bonusów, ale nie jest tak, że za poświęcony grze czas nie dostajemy nic. Kolejne walki sprawiają, że zarabiamy karty (lub punkty, które możemy na te karty wymienić) z artworkami z bogatej historii serii Tekken. Możemy wymieniać się nimi z innymi graczami przez Street Pass, ale nie byłem ostatnio na żadnym zlocie fanów Nintendo, więc nie udało mi się natknąć na kogoś, z kim mógłbym ekscytować się faktem posiadania wirtualnych albumów.

Kluczową interakcją z innymi graczami powinna być jednak możliwość wirtualnego sprania sobie tyłków za pośrednictwem internetu. Bardzo na to liczyłem, ale niestety pomimo łącza Wi-Fi, które wystarcza wszystkim grom na konsolach stacjonarnych, nie udało mi się zagrać ani jednego meczu, przy którym nie trząsłbym się z irytacji na widok potężnych lagów. Zwykle po prostu nie dało się grać, a o jakimś rozsądnym wpływie umiejętności na wynik starcia mogłem tylko pomarzyć.

Werdykt Na pierwszy rzut oka „Tekken 3D: Prime Edition” jawi się jako musowy zakup. Wygląda świetnie, gra się w niego zaskakująco komfortowo, a do tego pozwala całe bogactwo serii Tekken schować w kieszeni i toczyć pojedynki tam, gdzie akurat znajdziemy chwilkę. Niestety, pokpiono kwestię dostępnych trybów i przy okazji wywalono z gry system nagród, które potrafiłyby nas motywować do walki z konsolowymi przeciwnikami. Równie dużym gwoździem do trumny jest spartaczony tryb sieciowy, o którym możecie zwyczajnie zapomnieć, jeśli marzy wam się granie z ludźmi z całego świata, a nie tylko z kumplem z klasy/roku/piętra w pracy, z którym możecie się spotkać twarzą w twarz. To śliczna gra, pozbawiona jednak tego, co najważniejsze - sensu. Przez to większość graczy szybko się znudzi i rzuci ją w kąt.

Ocena: 2/5 - Ostatecznie (Ocenę 2 otrzymują gry słabe, ale niepozbawione dobrych momentów. Zdecydowanie tylko dla fanów gatunku, tylko, jeśli nie ma niczego innego do grania)

Maciej Kowalik

Data premiery: 17.02.2012 Deweloper: Arika, Namco Bandai Wydawca: Nintendo Dystrybutor: Stadlbauer PEGI: 16

Egzemplarz do recenzji udostępnił dystrybutor.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)