Sudden Strike (druga opinia)

Sudden Strike (druga opinia)

marcindmjqtx
25.07.2001 20:59, aktualizacja: 08.01.2016 13:15

Pierwsze fotosy Sudden Strike urzekały nieco przesłodzonym pięknem grafiki. W dodatku twórcy obiecywali gruszki na wierzbie. Gra miała stanowić syntezę wszystkich wielkich hitów. Miała być grafika w stylu Commandosa, grywalność Command&Conquer i realizm walki rodem z Close Combat. No cóż, do tak rozumianego ideału niewiele brakuje... Ale czy receptą na przebój może być kopiowanie?

Sudden Strike (druga opinia)

Pierwsze fotosy Sudden Strike urzekały nieco przesłodzonym pięknem grafiki. W dodatku twórcy obiecywali gruszki na wierzbie. Gra miała stanowić syntezę wszystkich wielkich hitów. Miała być grafika w stylu Commandosa, grywalność Command&Conquer i realizm walki rodem z Close Combat. No cóż, do tak rozumianego ideału niewiele brakuje... Ale czy receptą na przebój może być kopiowanie?

Od jakiegoś czasu trwa nieformalna dysputa nad zaszeregowaniem Sudden Strike`a do jakiegoś gatunku. Dotychczas nazywano go zwykłym RTS-em, grą strategiczno-taktyczną rozgrywającą się w czasie rzeczywistym, grą taktyczną, a nawet turówką rozgrywaną w czasie rzeczywistym. Osobiście najbardziej skłaniałbym się ku określeniu wojenna gra taktyczna. Sudden Strike różni się od klasycznego RTS-a kilkoma istotnymi szczegółami. Grze brakuje modułu gospodarczego. Nie będziemy tu nic budować. Żadnych powerplantów, rafinerii czy laboratoriów. Co więcej, nie będziemy niczego produkować (poza drobnym epizodem). Herezja? Programiści oszczędzili nam również zbierania surowców czy negocjowania porozumień poczdamskich. Zadanie nasze jest banalnie skomplikowane. Mamy wygrać wojnę. Sprawę utrudniają przytoczone modernizacje. Do każdej misji wystarczyć nam mają jednostki, które posiadamy na starcie. Na posiłki możemy liczyć niezwykle rzadko i raczej w początkowych misjach. O potrzebie taktycznego kombinowania świadczy fakt zasobności przeciwnika w oręż wojenny, a także użyteczność wielu neutralnych elementów mapy, tj. domów, bunkrów, zasieków, wież strażniczych itp. Jedynie umiejętne wykorzystanie mapy prowadzi do szczęśliwego finału. Nieocenioną taktyką dla Sudden Strike`a jest strategia na zająca: “Puszczamy jednego zająca w głąb mapy, by ujrzeć rozmieszczenie wrogich armat, podciągamy własne i walimy na pamięć, po krzakach i chatach”.Ciekawym rozwiązaniem, banalnym, lecz - nie wiedzieć, czemu - w grach rzadko spotykanym jest możliwość przejmowania wrogiego arsenału: broni i amunicji. Wystarczy, że unieszkodliwimy obsługę działa, a możemy je zająć i wykorzystać przeciwko nieprzyjacielowi. W ostatnich misjach wręcz zalecane jest ostrożne eliminowanie obsady, bez strat materiałowych, gdyż już na samym starcie dysponujemy zaledwie oddziałem piechoty. Sprzęt musimy zdobywać sami.

Umieszczenie gry w rzeczywistości historycznej wymusza zachowanie realiów danego okresu. Sudden Strike umożliwia dowodzenie najpopularniejszymi jednostkami używanymi podczas walk II Wojny Światowej. Po stronie Niemców mamy Tygrysy, Pantery i PzIV, Sowieci dysponują KV-1, T-34 czy Josefami Stalinami, a Anglicy -oczywiście Shermanami. Każda ze stron posługuje się artylerią własnego typu, bronią AA czy PP oraz oddziałami piechoty. Piechota składa się z żołnierzy różnych specjalizacji. Mamy tu strzelców, snajperów, miotaczy płomieni, cekaemistów, piechotę przeciwpancerną, operatorów bazook i oficerów. Oficerowie poprawiają niektóre atrybuty danej formacji, w tym zasięg widoczności. Obok pojazdów bojowych mamy również pojazdy techniczne, transportowe czy sanitarne. Te pierwsze są w grze nieocenione. Uzupełniają amunicję, naprawiają uszkodzenia, budują zasieki i mosty. Nieraz będzie można skorzystać z pomocy lotnictwa. Czy to przeprowadzić zwiad, zrzucić spadochroniarzy za plecy adwersarza, czy po prostu go zbombardować. O ile rodzaj arsenału nie budzi zastrzeżeń, o tyle jego właściwości zostały haniebnie udziwnione. Zasięg artylerii jest żenująco słaby. Pociski dolatują zaledwie na odległość dziesięciokrotnej długości lufy. Piechur jest zbudowany z tego samego „tworzywa”, co czołg. Jego śmiertelność jest taka sama, bez względu na broń, z której do niego strzelamy. Zawsze musi przyjąć kilka pocisków nim go unieszkodliwimy. Czarna rozpacz człowieka ogarnia, gdy kilku żołnierzy potrafi roznieść nasze stanowiska artylerii, pomimo celnego, wydawać by się mogło, strzelania do nich. Brakuje tu także istotnego wskaźnika „morale”. Nic śmieszniejszego, gdy osamotniony oficer z rewolwerem w dłoni i ze słowami „nicziewo niet” na ustach startuje do trzech niemieckich panter... R. I. P.... Na pewno nie musimy się obawiać o dezercję... Inteligencja komputerowego przeciwnika stoi na przyzwoitym poziomie. Racjonalnie dysponuje swoimi jednostkami, często unika bezpośrednich

starć, stara się najpierw ostrzelać nas artylerią, by później rozjechać czołgami. Sporadycznie podejmuje akcje ofensywne, ze swoich pozycji ruszy się wtedy, gdy w zasięgu jego dział znajdą się nasze jednostki. No cóż, takie są reguły gry, to my jesteśmy od zdobywania. Z drugiej strony, razi nieprzyzwoita nieporadność naszych jednostek. Gdy wydamy rozkaz przejścia przez most lub też załadowania się do transporterów większej ilości żołnierzy, potrafią się kręcić w kółko przeszkadzając sobie nawzajem.

Głównymi atutami Sudden Strike są niewątpliwie grafika oraz grywalność. W odpowiednich proporcjach, grę porównać można do klasycznego Cannon Fodder, z tą jednak różnicą, że, zamiast czteroosobowego oddziału mamy tu całą armię. Grafika jest zaledwie dwuwymiarowa. Widok na pole walki jest statyczny i brakuje takich funkcji jak zoom czy rotacja obrazu. Poczucie estetyki, z jakim wykonano poszczególne elementy graficzne, jest godne podziwu. Barwy są intensywne, lecz nie męczące. Wiernie i szczegółowo zostały odwzorowane elementy umundurowania żołnierzy. Zachowano autentyczną kolorystykę jednostek. Miasteczka składają się z przeróżnych budynków: mieszkalnych i przemysłowych, z totalnie arytmicznym ich rozmieszczeniem. Każda operacja odbywa się na naszych oczach, jak w Settlersach. Inżynierowie budują most, obsługa dozbraja czołgi i katiusze, ciężarówki transportują haubice... efekty towarzyszące walce również wzbudzają zachwyt (i przerażenie). Wszystko tu można obrócić w kolejne stadia zrujnowania: bunkry, domy, fabryki, a nawet, co zalecają sami producenci, las – by lepiej radzić sobie z partyzantką. Akcja rozgrywa się w różnych krajach. Mamy więc misje w śnieżnej Rosji, zielonej Francji, spalonej Polsce czy złowrogich Niemczech. Efekty dźwiękowe stoją na wysokim poziomie i bardzo dobrze uzupełniają wrażenia wzrokowe. Każdy ruch, każdej postaci i pojazdu, który obserwujemy, oprawiono dźwiękiem. Na tle wspaniałej grafiki słabiutko wypada muzyka, która wydaje się być zbyt nowoczesną.

Sudden Strike to pozycja udana i ciekawa. Ze wszystkich złożonych obietnic producent wywiązał się niemal doskonale. Mamy tu piękną grafikę i udźwiękowienie, wyśrubowany poziom trudności, interesujące, nieszablonowe mapy i indywidualny klimat gry. To jedna z gier, które najwierniej oddają atmosferę wojny i zniszczenia. Można jedynie narzekać na muzykę i niski poziom autentyzmu właściwości broni. Satysfakcja, jaką odczuwamy po ukończeniu misji jest ogromna. Sudden Strike`a nie polecałbym jedynie osobom przedkładających szybką rozrywkę i dynamikę akcji nad satysfakcję rozwiązywania trudnych łamigłówek. Ci pierwsi szybko się zniechęcą. Drudzy zatracą się kompletnie. Dawno nie było gry tak świeżej i wciągającej.

Tomasz Gawryluk

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)