SteamWorld Dig 2 - recenzja. Kopiemy trochę głębiej

SteamWorld Dig 2 - recenzja. Kopiemy trochę głębiej

SteamWorld Dig 2 - recenzja. Kopiemy trochę głębiej
Maciej Kowalik
05.10.2017 12:34, aktualizacja: 06.10.2017 10:36

Być może najlepsze déjà vu roku. A jeśli nie graliście w "jedynkę"...

Jeśli graliście, to nie ma tu miejsca na zaskoczenia. Tych szukajcie w SteamWorld Heist. Dwójka to sequel, który idzie tą samą drogą co oryginał. Trochę ją tylko urozmaicając. Na szczęście każda mała nowinka trafia w cel. I choć o suficie przyjemności płynącej z rozgrywki można dyskutować, to nie da się tej gry nie lubić.

Platformy: PC, PS4, Switch, PS Vita

Producent: Image & Form

Wydawca: Image & Form

Dystrybutor: -

PL: brak

Data premiery: Switch: 21.09.2017; PC: 22.09.2017; PS4/PSV: 27.09.2017

Graliśmy na PS4. Grę do recenzji udostępnił producent, zdjęcia pochodzą od redakcji.

Był robot Rusty, teraz jest Dorotka. Nie wiadomo, gdzie podział się bohater pierwszej gry, ale wszyscy go znają. Niekoniecznie lubią. Wygląda na to, że finałowa konfrontacja z bossem w pierwszym Digu mogła poprzestawiać coś w bezpiecznikach Rusty'ego. Dość szybko dokopiemy się do ruin... poświęconej mu świątyni. A jego akolici wieszczą rychły koniec świata. Którego znakiem mają być coraz częstsze trzęsienia ziemi.

Trzeba to zbadać, ale nie trzeba się tym zachwycać. Podejście do fabuły jest dokładnie takie samo jak w pierwszej grze. Nic, czym warto się chwalić, choć dialogi czyta się fajnie ("duszek" Fen rządzi!). Ot, "idź tam i cośtam".No właśnie. Nie tyle "idź", co "dokop się". Przekop tę mapę na miał, kwadrat gruntu po kwadracie. Tak, jak w pierwszej grze mieliśmy nadziemne miasto i nakaz kopania pod nim tuneli, tak w sequelu mamy... to samo. Ale myśląc o kopaniu w SteamWorld Dig 2, myślcie bardziej o Boulder Dash niż o Minecrafcie czy Terrari. Owszem, zbiera się tu rozmaite minerały, by sprzedać je w mieście, ale nic się nie buduje.Kopiąc trzeba uważać na podkopywanie wielkich kamieni oraz rozmaite stworki, które zawsze chcą zrobić Dorotce krzywdę. Ciekawe, różnorodne. I nawet nie tyle zabójcze, co destrukcyjne. Sprytny kopacz wykorzysta ich cechy do sprawniejszego drążenia tuneli. Przez pierwszą połowę pięciogodzinnej przygody będziecie narzekać, że jest za łatwo. W drugiej połowie autorzy przykręcą śrubę może nawet do przesady. Ale uważni eksploratorzy nie mają się czego obawiać. Będą odpowiednio dopakowani. Bo lubią zbaczać z trasy...Przed zaczęciem przygody gra zapyta Was, czy chcecie widzieć na mapie kopalni zaznaczony cel. Polecam odpowiedzieć "nie". Taki wskaźnik kaleczy przygodę z Digiem. Ba, ograbia Was z większości sekretów, których nie odkryjecie, kopiąc w kierunku niebieskiego krzyżyka. A tutejsze sekrety to chyba najfajniejszy element gry. Mówię o jaskiniach, w których czają się rozmaite wyzwania. Bardziej zręcznościowe niż logiczne, ale potrafiące dać solidnie popalić. Miałem flashbacki z Super Meat Boya...Szkoda tylko, że po wysiłku nagroda bywa marna. Trybiki do ulepszania ekwipunku nie rekompensują do końca zawracania głowy. Choć mnogość ulepszeń i łatwość ich wymiany jest fajna. Można uposażyć się w bardzo przydatne umiejętności, ale - można sobie też specjalnie utrudnić grę, by zarabiać więcej kasy. No i - wracając do jaskiń - w Digu nawet sekrety mają sekrety. Jeśli jaskinia na mapce nie jest odznaczona zielonym ptaszkiem, to jest w niej jeszcze coś do znalezienia. Nawet jeśli myślicie, że zbadaliście wszystko. Czasem chodzi o ścianę, którą trzeba dziabnąć, by okazała się iluzoryczna. Czasem o konkretniejsze knucie.

Jeszcze coś, jeszcze coś - to mantra obu Digów. Sequel podszedł dużo ciekawiej do tematu ulepszeń bohaterki. W idealnych odstępach czasu podaje nam nowe moce, zwykle przy tym zaskakując. Nie będę zdradzał ich wszystkich. Ale powiem, że sprawiają, że kopanie i poruszanie się po sztolniach jest dużo, dużo przyjemniejsze niż w pierwszej grze. I rozładowują ładunek nieprzychylnych emocji, towarzyszących backtrackingowi. Którego tu nie brakuje, bo ginąc gdzieś na dole, odradzamy się w mieście, a i zadania każą nam wracać do wcześniej odwiedzonych okolic.Ale SteamWorld Dig 2 to gra o kopaniu tuneli i kopie się w niej szalenie przyjemnie. Bo tu błyśnie jakiś skarb, tam trzeba będzie użyć pneumatycznej piąchy by pokonać kamień. W rogu ekranu pojawi się jakaś jama. W innym Dorotka dojrzy platformę, na którą nie wie, jak (póki co) się dostać... I jakoś to się kręci. I... nakręca. Nie jest to tytuł, który budzi szalone emocje. Ale nawet mając na głowie inne gry do recenzji, odpalałem go ot tak. By mózg odpoczął i mógł skupić się na skakaniu po platformach, a nie próbach zrozumienia pieprzniętej ekonomii w Forzie.Do tego SteamWorld Dig 2 to gra urocza. W każdym sensie tego słowa - śliczna, kolorowa, urzekająca gracza. Dużo bogatsza wizualnie od poprzedniczki, z muzyką, która wpada w ucho, ale nie irytuje. Grając po prostu się cieszysz. Chyba że zdarzy się zginąć kilka razy w jednym miejscu. Ale radość to uczucie, które kojarzy mi się z dwójką tak samo jak z poprzedniczką.W czym sequel jest lepszy? W jaskiniach wyzwań, w umiejętnościach bohaterki, w... ogólnym poczuciu mobilności. Jeśli nie graliście w SteamWorld Dig, to zagrajcie w dwójkę. Cały urok walnie Was mocniej. Jeśli graliście, to czeka Was sporo déjà vu. Aczkolwiek po ukończeniu obu gier i tak tam wrócę wykopać wszystkie sekrety, więc...

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (6)