„Saga Baldur's Gate”: Powrót na Wybrzeże Mieczy

„Saga Baldur's Gate”: Powrót na Wybrzeże Mieczy

marcindmjqtx
29.03.2004 14:00, aktualizacja: 08.01.2016 12:53

Ależ to wciąga. Miałem zainstalować „Baldur's Gate” tylko na chwilę, aby pomóc zwietrzałej pamięci, a już wiem, że nie przestanę grać, zanim nie dobrnę do finału. Także państwu życzliwie tego życzę.

Ależ to wciąga. Miałem zainstalować „Baldur's Gate” tylko na chwilę, aby pomóc zwietrzałej pamięci, a już wiem, że nie przestanę grać, zanim nie dobrnę do finału. Także państwu życzliwie tego życzę.

G:KOREKTAwkladkikomputer magdacz Powrót na Wybrzeże Mieczy

Ależ to wciąga. Miałem zainstalować „Baldur's Gate” tylko na chwilę, aby pomóc zwietrzałej pamięci, a już wiem, że nie przestanę grać, zanim nie dobrnę do finału. Także państwu życzliwie tego życzę

Gry z cyklu „Baldur's Gate” wracają na sklepowe półki za sprawą interesującej inicjatywy wydawcy. Otóż teraz całą serię - „Baldur's Gate” + dodatek „Opowieści z Wybrzeża Mieczy”; „Baldur's Gate II: Cienie Amn” + dodatek „Tron Bhaala” - wepchnięto na dwa krążki DVD spoczywające wraz ze 128-stronicową instrukcją w poręcznym etui. Znacząca różnica, w końcu zawartość wszystkich zebranych tu gier mieściła się dopiero na 12 tradycyjnych CD. Każdy, kto pamięta ciągłą żonglerkę płytami podczas zabawy w „Baldur's Gate” i „Baldur's Gate II”, wie, jaki to komfort. Mało kto był w stanie przeznaczyć tyle miejsca na twardym dysku, by pokusić się o pełną instalację. Choć dziś byłoby to pewnie mniejszym wyzwaniem.

Najbardziej istotne jest jednak co innego - zmiana podejścia do nośnika DVD. Do niedawna polscy wydawcy zdecydowanie preferowali CD. Obawiano się, od dłuższego już czasu zupełnie niesłusznie, że napęd DVD w komputerze to wciąż jeszcze elitarna egzotyka. Trudno jednak traktować kolejne wydanie cyklu gier jako ekskluzywną propozycję dla wybranych. Wyprzedaże są przecież dla mas. Nawet jeśli na wyprzedaż trafiają takie perełki, jak wspomniane tytuły.

CD Projekt nie poprzestał na odkurzeniu staroci. Na DVD zmieściły się też pełne instrukcje w wersji elektronicznej, poradniki do gier, mapy, plakaty, tapety na pulpit, szkice i arty, portrety postaci, animacje, dodatkowe mody stworzone przez graczy, a nawet ścieżki dźwiękowe w formacie MP3.

Warto też wspomnieć o atrakcjach, które były obecne już w podstawowym polskim wydaniu „Baldur's Gate II: Cienie Amn”, mimo że spośród wydań zagranicznych gry oferowały je jedynie drogie edycje kolekcjonerskie. Doświadczeni poszukiwacze przygód z Wybrzeża Mieczy wiedzą już z pewnością, o czym mowa - o handlarzach sprzedających unikalny magiczny ekwipunek, który jest nie do zdobycia inną drogą.

A o czym jest ta historia? O świecie Zapomnianych Krain (Forgotten Realms) znanym z klasycznych, tj. niekomputerowych gier fabularnych oraz książek. Żyją w nim ludzi, elfy, gnomy, krasnoludy, smoki, a także wiele innych klasycznych istot z kart posttolkienowskich powieści fantasty. Świat ten, przypominający konwencją baśniową wizję średniowiecza, poznajemy poprzez przygody bohatera, który z czasem dowiaduje się, że jest kimś więcej, niż mu się dotychczas zdawało. Gracz może zadecydować nie tylko o rasie, płci, wyglądzie i imieniu swojego bohatera, ale także o jego postawie wobec świata i zdarzeń. I choć najbardziej oczywistym wyborem jest szlachetny, altruistyczny heroizm, można grać postacią bardziej stonowaną lub wręcz cynicznym łotrzykiem, który myśli wyłącznie o sobie.

Po drodze przygarniamy towarzyszy, by przemierzać świat w drużynie - maksymalnie sześcioosobowej. To chyba najlepsze rozwiązanie, bo nawet najbardziej bitnemu wojakowi przydadzą się błogosławieństwa kapłana, czary bojowe maga czy zręczne palce złodzieja, który i pułapkę rozbroi, i zamknięty kuferek sforsuje.

Wszystkie gry w cyklu należy traktować jako całość. To jedna historia z zachowaną ciągłością rozwoju postaci. Można bowiem przenieść swego bohatera (z osiągniętym poziomem doświadczenia, wykształconymi zdolnościami itd.) z „Baldur's Gate” do „Baldur's Gate II”. Można też rozpocząć nową przygodę, od nowa kreując postać, ale dla rasowego smakosza to już oczywiście nie jest to.

Świat gier jest bardzo rozległy. Chyba największy w historii gier fabularnych, wliczając w to nawet „Morrowind” z dodatkami. Sam główny wątek w „Baldur's Gate II” to zaiste epicka historia (tak, wiem, że określenie „epicka” jest nadużywane - w tym jednak przypadku jak najbardziej ma sens). Jeśli do tego dorzucimy wszystkie zadania nieobowiązkowe, to okaże się, że w świecie Zapomnianych Krain możemy spędzić nawet pół roku. Owszem, są szaleńcy, którym wyzwanie to zajęłoby miesiąc. Ja jednak mówię o normalnym tempie gry, bez zarywania nocy, z czasem na czytanie znalezionych ksiąg, rozmowy z napotkanymi postaciami.

To wielka gra. Tym wyraźniej to widać, im więcej lat upływa od premiery ostatniego dodatku w cyklu. Przestała się starzeć. Zastosowana w niej edycja systemu rozwoju postaci i prowadzenia walk Advanced Dungeons & Dragons zniosła próbę czasu rewelacyjnie i wypada moim zdaniem lepiej niż edycje kolejne. Grafika nadal robi duże wrażenie, choć w przypadku „BG II” maksymalna rozdzielczość ekranu to zaledwie 800 x 600, a w „BG” - archaiczne 640 x 480 (sic!).

Najważniejsze są jednak klimat gry i sposób prowadzenia fabuły. Grając w „BG”, ma się pewność, że włożono weń wiele pasji i serca. To jeden z tych tytułów, które gracze stworzyli dla graczy. Zachęcam do lektury wstępu do instrukcji napisanego przez Raya Muzykę, czołową postać teamu autorów, którym zawdzięczamy cykl „Baldur's Gate”. Nie mam wątpliwości, że to nie zwyczajowe public relations, tylko szczere wyznanie faceta, który, jak pisze, jest fanem gier fabularnych od 1980 r., kiedy to kupił komputer Apple II. Ciekawa jest też lista wymienionych przez Muzykę prastarych gier, które przykuwały dżentelmenów z BioWare do monitorów na całe dnie i noce. Być może wśród czytelników tych słów znajdą się osoby równie leciwe jak Ray Muzyka lub niżej podpisany wiedzące z autopsji, o czym mowa. To zresztą wszystko tytuły, po które weterani wciąż chętnie sięgają. Jestem pewien, że „Baldur's Gate” też trafi do owego nobliwego grona, i to na sam szczyt listy.

W przypadku cyklu „BG” mieliśmy dodatkowo to szczęście, że został dobrze przetłumaczony i zagrany przez lektorów. Swoich głosów użyczyli m.in.: Jan Kobuszewski, Piotr Fronczewski, Gabriela Kownacka, Wiktor Zborowski, Henryk Talar, Krzysztof Kolberger, Marek Perepeczko. Była to bodajże najdroższa lokalizacja w historii polskiej branży gier, ale za to rezultat jest więcej niż akceptowalny. Oby wszystkie polskie wydania światowych przebojów reprezentowały równie wysoki poziom.

Kompletny cykl „Baldur's Gate” sprzedawany obecnie jako „Saga Baldur's Gate” to obowiązkowy zakup dla każdego miłośnika gier komputerowych, który jeszcze jakimś cudem z omawianym cudem nie miał przyjemności. To propozycja tym bardziej godna uwagi, że w gatunku gier fabularnych niewiele się ostatnio dzieje. I właściwie nie wiadomo, czy jeszcze kiedykolwiek wiele dziać się będzie.

PS „Saga Baldur's Gate” to początek serii zbiorczych wydań gier fabularnych na DVD. W planach są jeszcze „Saga Icewind Dale” i „Saga Fallout”.

„Saga Baldur's Gate”

Producent: BioWare

Dystrybutor: CD Projekt

Minimalne wymagania: Pentium II 300 MHz, 64 MB RAM

Cena: 99,90 zł

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)