Rozmowa z weteranem i animatorem polskiej sceny „Counter-Strike”

Rozmowa z weteranem i animatorem polskiej sceny „Counter-Strike”

marcindmjqtx
03.08.2001 15:20, aktualizacja: 12.12.2016 16:24

Rozmowa z weteranem i animatorem polskiej sceny „Counter-Strike”

Rozmowa z Rammsteinem - weteranem „Counter-Strike'a”

Siła 200 klanów

Olaf Szewczyk: Ile osób w Polsce gra dzisiaj w „Counter-Strike'a”?

Andrzej Leciejewski alias Rammstein*: Według statystyk prowadzonych przez serwis Counter-Strike.pl jest już ponad 20 tys. zarejestrowanych nicków [imion przybranych przez graczy - red.]. Z tego 3-4 tysiące osób grają regularnie, a ok. 300-400 to znana wszystkim elita.

Jak wyglądał podbój Polski przez „Counter-Strike'a”?

- Pierwsi gracze pojawili się latem 1999 roku, po tym jak 19 czerwca ukazała się beta 1.0 „Counter-Strike'a”. Gra już wtedy miała swój niepowtarzalny klimat, choć na realizm, z którego dziś słynie, trzeba było poczekać do bety 5.0. Polacy grali początkowo na serwerach niemieckich, bo polskich nie było. Ping, czyli opóźnienie w przesyłaniu danych między graczem a serwerem, był jednak koszmarnie wysoki - można było mówić o szczęściu, gdy wynosił 300, normą było 500. Dziś, przy grze przez Internet i stałe łącza, standardem jest ping o wartości 20-50. Jest to możliwe dzięki temu, że gramy już na swoich serwerach.

Kiedy pojawiły się pierwsze polskie serwery?

- Pod koniec 1999 roku Zakapior uruchomił pierwszy polski serwer ICO. Był to zarazem początek rodzimych klanów - powstał klan [1410] założony przez Lazarusa. Polska scena „CS” liczyła wtedy kilkunastu graczy. Kolejne klany pojawiły się na początku 2000 r. W styczniu Madsnad założył [GROM], w lutym JolKK, W$cieklak, Fjodor, Ganesh i ja stworzyliśmy [TOP]. W marcu Immortal powołał do życia [STER]. Dziś to już drużyny legendarne. Grało wtedy w Polsce 20-30 osób. Wszyscy się znali.

W którym momencie „Counter-Strike” zaczął zyskiwać tak wielką popularność?

- W maju 2000 r. na serwerze TOP powstała lista rankingowa graczy. Wszyscy oczywiście głośno zaprzeczają, jakoby zależało im na wysokim miejscu w tabeli, ale faktem jest, że to się liczy. Wystarczy przejść się do kafejki internetowej, by spotkać kogoś, kto niemal po każdej rundzie wchodzi na adres statystyk „Counter-Strike'a” i sprawdza, jak bardzo przesunął się w tabeli w górę lub w dół! [śmiech]. Prawdziwy boom zaczął się jesienią, kiedy to jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać nowe klany i uruchamiano nowe serwery. Liderzy klanów, przyglądając się internetowym rozgrywkom, wyszukiwali najlepszych zawodników z całej Polski. Klany zaczęły więcej ćwiczyć, opracowując najlepsze techniki gry na poszczególnych mapach. Zaczęto rozgrywać „klanówki”, czyli sparingi między klanami.

Czy był to początek zorganizowanej gry turniejowej?

- Jeszcze nie, choć poszczególne kafejki internetowe zaczęły organizować własne miniturnieje, traktując to jako świetną formę promocji lokalu. „Counter-Strike” bowiem błyskawicznie przebił popularnością takie szlagiery jak „Quake” i „Unreal Tournament”. Powstało wtedy wiele klanów, które za swą nazwę przyjęły nazwę kafejki, gdzie koledzy z drużyny poznali się i trenowali. Rozgrywki w jednym pomieszczeniu mają wiele zalet - przede wszystkim można się porozumiewać werbalnie. Komendy słowne wysyłane z klawiatury nie są w stanie tego zastąpić. „Counter-Strike” jest jednak przede wszystkim grą internetową, to w Internecie toczy się większość potyczek. Kawiarenki to sprawa drugorzędna - liczy się sieć.

Do gry w sieci potrzebne są serwery. To kosztuje, poza tym ktoś musi stale czuwać nad ich sprawnym działaniem. Jak to możliwe, skoro w „Counter-Strike'a” - pomijając koszty połączeń - można grać za darmo, bo twórcy gry nie pobierają żadnych tantiem?

- Niestety, fani „Counter-Strike'a” muszą sobie w większości przypadków radzić sami. Mój klan [TOP] postawił już sześć serwerów od początku tego roku, bo kochamy tę grę i chcemy pomóc sobie oraz innym graczom. Potencjalni sponsorzy, którzy na fali mody na gry sieciowe mogą dużo zarobić - providerzy internetowi, operatorzy telekomunikacyjni, producenci sprzętu komputerowego - zwykle po prostu bagatelizują ten temat. To absurdalne, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę, jak to wygląda na Zachodzie. Tam sponsorowane są nie tylko serwery, ale i gracze. Najlepsze klany dostają pieniądze tylko za to, że regularnie trenują i biorą udział w turniejach. Jest to sport, w którym dobrzy zawodnicy mogą zarobić naprawdę duże pieniądze. Trudno się dziwić, jeśli zdamy sobie sprawę, jak popularne są dziś na świecie gry komputerowe i jakie przynoszą dochody.

Pańska firma TOP Computers oraz Pierwsze Polskie Stowarzyszenie Graczy Gier Komputerowych LAAG, którego jest Pan wiceprezesem, zorganizowały niedawno pierwszą edycję turnieju Polskiej Ligi „Counter-Strike'a”. Na zwycięzców czekały cenne nagrody - a więc jednak coś się dzieje także i u nas?

- Zwycięski klan [BRO] dostał nagrody wartości 10 tys. zł ufundowane przez Logitech z łącznej puli 15 tys. zł. Mamy nadzieję, że w przyszłości sponsorów będzie więcej, bo takie ruchy powinien im dyktować zdrowy rozsądek - to się po prostu opłaca. Naszym celem jako stowarzyszenia jest rozpowszechnianie gier sieciowych jako sportu nowej ery. To wspaniała rozrywka, która nie wymaga wielkich nakładów. Nie trzeba budować hal, stadionów, a konkurować mogą ze sobą gracze z całej Polski. Stowarzyszeniu zależy jednak nawet na czymś więcej - chcemy wspierać rozrywkę internetową. Naszą ambicją jest pozyskanie sponsorów na stworzenie systemu wirtualnej rekreacji. Dziś modny jest „Counter-Strike”, jutro będzie to inna gra, a pojutrze obejrzymy przez Internet film lub wykorzystamy to medium w inny, może bardziej fascynujący sposób.

Jak po turnieju wygląda polska scena „Counter-Strike'a”?

- Zapisy do eliminacji zakończyliśmy w marcu 2001. Zgłosiło się 55 klanów. Gdy 30 czerwca najlepsze drużyny Polskiej Ligi „C-S” toczyły finałowe walki, w Polsce było już około 200 klanów. Gra zyskuje popularność w oszałamiającym tempie, czemu sprzyja m.in. moda na otwieranie w całej Polsce kawiarenek internetowych. Na naszych witrynach Counter-Strike.pl odnotowujemy co miesiąc ok. 40 tysięcy odwiedzin, co przekłada się na 170-180 tysięcy odsłon poszczególnych stron. A w polskiej sieci jest przecież więcej ciekawych witryn poświęconej tej grze. Samych serwerów, na których można grać, jest dziś około 50.

Czy polscy gracze mieliby jakieś szanse w konfrontacji z profesjonalnymi zachodnimi klanami?

- Wciąż jako społeczność odstajemy od najlepszych, ale nie z braku serca do gry lub zdolności. Dobre polskie klany, jak na przykład [P12], potrafią osiągnąć niezłe wyniki na scenie światowej. W lidze europejskiej klan [P12] doszedł do 56. miejsca. Mógłby wyżej, gdyby zawodnicy mieli czas i lepsze warunki. Biorąc pod uwagę poziom infrastruktury, a przede wszystkim jakość łączy ze światem, polscy gracze wypadają w walce z kolegami z Zachodu naprawdę nieźle. Nasze stowarzyszenie dostało ostatnio kuszącą propozycję od słynnej amerykańskiej Cyberathletic Professional League. Możemy wystawić jedną drużynę, która weźmie udział w eliminacjach europejskich, walcząc o udział w finałach w Dallas przewidzianych na okolice Gwiazdki. Chętnie zorganizujemy eliminacje krajowe według regulaminu CPL. Potrzebny jest jednak sponsor, który zapewni zwycięskiej drużynie udział w dalszych rozgrywkach. Szkoda byłoby zmarnować taką szansę.

Rozmawiał Olaf Szewczyk

Rozmawia Olaf Szewczyk

*Rammstein to nick, pod jakim rozmówca „Gazety” gra w „Counter-Strike'a”. Jako Andrzej Leciejewski jest współzałożycielem i wiceprezesem działającego od stycznia br. Pierwszego Polskiego Stowarzyszenia Graczy Gier Komputerowych LAAG, a także szefem warszawskiej firmy TOP Computers.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)