Pierwsze wrażenia - Persona 4

Pierwsze wrażenia - Persona 4

Pierwsze wrażenia - Persona 4
marcindmjqtx
06.01.2009 21:35, aktualizacja: 14.01.2016 15:59

Kto powiedział, że PS2 jest martwa? Na pewno cała masa deweloperów, którzy po wielu latach opuścili tę zasłużoną dla branży konsolę. Ot, na przykład takie Square Enix, któremu poprzedni sprzęt Sony zapewniał swojego czasu tony gotówki, a obecnie podejmują rozpaczliwe próby okiełznania najnowszej generacji, które niestety nie wychodzą najlepiej. Inną politykę przyjęło Atlus - skoro nie mają wystarczającego zaplecza, aby powalczyć z największymi, atakują tam, gdzie mogą zrealizować to, co chcą. Ostatni przykład to Persona 4, która jest w chwili obecnej obwieszczona ostatnią dużą produkcją na Playstation 2.

Chcąc napisać pierwsze wrażenia, Persona 4 nie ma litości - przez pierwsze bite 3 godziny wpatrujemy się w ekran, regularnie wciskając praktycznie jedynie X. Tak, aż tak długi jest wstęp. Dowiadujemy się z niego, że dowolnie nazwany przez nas bohater zostaje rzucony przez los z Miasta (czyli Tokio) do wsi Inaba, aby tam pomieszkiwać u wujaszka i kuzynki i prowadzić nudne życie ucznia szkoły średniej. No może nie do końca nudne, ponieważ już na początku mają miejsce niezwykłe wydarzenia. W tajemniczych okolicznościach popełnione zostają dwa morderstwa. Dodatkowym zagadkowym elementem jest Nocna Telewizja - miejska (wiejska) legenda, że w deszczowe dni, dokładnie o północy wpatrując się w wyłączony telewizor możemy ujrzeć... Nie chcę zdradzać zbyt wiele, ale początek historii zapowiada niesamowite wydarzenia i chociaż czuć tutaj wyraźnie muśnięcia japońskiej ręki, to scenariusz rysuje się doskonale i jesteśmy ogromnie ciekawi co dalej. No i ważny punkt - nie ratujemy świata.

Gdy już ogarniemy długie słowo wstępne możemy nareszcie przekonać się, czym jest Persona 4. To klasyczny przedstawiciel japońskich RPG, gdzie mamy naszą "siedzibę" - wioskę, oraz lochy, po których poruszamy się żyłując poziomy i zdobywając przedmioty pokonując kolejnych oponentów. Na szczegółowe opisy przyjdzie czas w recenzji, a póki co musicie wiedzieć, że turowe walki są bardzo satysfakcjonujące i potrzeba używać w nich nie tylko kciuków do wciskania przycisków, ale również głowy celem ustalenia odpowiedniej taktyki. Nie jest płytko.

W tej serii to jednak tylko część zabawy, bo drugi jej nieodłączny element stanowi codzienne życie licealisty. Chodzimy do szkoły czy umawiamy się ze znajomymi po lekcjach, budując nasze Social Links. Te więzy nierozerwalnie połączone są z walką i dodają jej odpowiedniej głębi. Na szczęście codzienność nie jest nudna jak w Harvest Moonie, gdzie codziennie wykonujemy automatycznie te same czynności, lecz każdy dzień jest inny. W jednym nauczyciel nas zgłębi, w innym zjemy z koleżanką obiad, a w pochmurne popołudnie wybierzemy się na ryby. Albo do pracy. Albo poubijać potwory. Albo...Persona 4 jest gigantem. Autorzy upchnęli w swoim dziele masę możliwości i tylko od nas zależy, na które się zdecydujemy.

Bo tutaj jest jak w życiu - nie można mieć wszystkiego. Również oprawa, która chociaż nie wyciska ostatnich soków  z konsoli, jest na tyle estetyczna i przejrzysta, że pozwala bez skrzywienia bawić się na sporym LCD. Muzyka - absolutne mistrzostwo świata, a wprowadzenie utworów z wokalem do większości scen to pomysł, na który ktoś powinien wpaść już dawno. Ale to mają być pierwsze wrażenia, więc nie będę się przesadnie rozpisywał - pierwsze wrażenie gra Atlus robi ogromne i mimo szafeczki pełnej gorących hitów na PS360, tymczasowo o nich zapomniałem. Zagłębiam się w ten wykręcony świat i już mnie nie ma. Jeśli masz możliwość grania w importowane gry z PS2 - nad zamówieniem Persony się nie zastanawiaj. Nie ma drugiego tytułu, gdzie za 40 dolców dostaniesz piękny artbook, płytę z muzyką oraz tak doskonałą grę.

Jakub Tepper

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)