Panzer General: Allied Assault - recenzja

Panzer General: Allied Assault - recenzja

Panzer General: Allied Assault - recenzja
marcindmjqtx
02.11.2009 13:10, aktualizacja: 30.12.2015 14:12

Gdy byłem mały, wydawało mi się, że gry mogą zawierać jedynie kostki, karty lub figurki i planszę. Jakoś połączenie tych wszystkich elementów wydawało mi się sporym problemem i gry nazywane strategicznymi w moim mniemaniu nie mogły zbierać tego wszystkiego w jedną spójną całość. Później zacząłem jednak własną przygodę ze współczesnymi planszówkami, które pokazały mi, że właśnie takie mieszanki różnych elementów najlepiej się sprawdzają i dają masę radości. Następny etap to przeniesienie tego wszystkiego na ekran naszych telewizorów. Taki właśnie jest nowy Panzer General, który niedawno trafił na Xbox Live Arcade.

Ogólnie powinienem chyba wyjaśnić, że choć gra zawiera spore elementy dłuższego kombinowania, to w żadnym wypadku nie powinna być wiązana z kiedyś znaną i lubianą marką Panzer General. Ta wersja to po prostu gra dopasowana do dzisiejszych standardów. Może nie tyle uproszczona (chociaż to również), co raczej przede wszystkim dostosowana, by trafić do większego grona odbiorców i tego, że nie chcemy ślęczeć przy konsoli po kilka godzin rozważając jeden ruch. Po tym przydługim wstępie możemy przejść do samego opisu zabawy.

W grze znajdziemy planszę podzieloną na 30 sektorów, ale tym razem nie będą to hexy jak w klasycznych tytułach z serii, a prostokąty. Kampania przeprowadza nas przez bitwy i działania trwające w trakcie II Wojny Światowej, jednakże tło historyczne jest tutaj raczej mało ważne. Po przeciwnych stronach staną oczywiście Niemcy i Alianci, którzy zajmują po tak zwanym rzędzie bazowym, gdzie mogą wystawiać swoje jednostki. Zależnie od misji mamy różne rozstawienie początkowe naszych jednostek i cele do wykonania. Najczęściej jednak są one dość podobne i sprowadzają się do zajęcia bazy wroga, zdobycia specjalnie oznaczonych punktów na mapie lub wybicia każdej jednostki przeciwnika.

Zabawa jednak zaczyna się, gdy dochodzimy do tego, jak to zrobić. Rozgrywka podzielona jest na tury, w których możemy rzucać karty zawierające różne akcje, rozkazy oraz oczywiście jednostki, które wystawiamy na planszę. Za każde wykonane działanie płacimy koszt w postaci punktów prestiżu, zdobywanego co rundę na podstawie kontrolowanych przez siebie pól na planszy. Walka natomiast odbywa się na zasadzie porównywana wartości ataku i obrony walczących jednostek i rzutu kostkami. Nie chcę tu za bardzo wchodzić w szczegóły, bo i tak sądzę, że będzie to mało zrozumiałe, a dostępne jest demo gry, które wyjaśni wszystkie tajniki.

Jedyny zarzut jaki mam dotyczący samego sposobu rozgrywki, to troszkę mało czytelny interfejs gry. By przywołać karty musimy korzystać z prawego triggera, bo nie są one cały czas widoczne. Myślę, że dało się to lepiej rozwiązać, tak byśmy zawsze mieli kontrolę nad rozgrywką, a nie musieli co chwilę zerkać co my tam mamy na ręce.

Musicie uwierzyć mi na słowo, że gra pozwala na strategiczną zabawę, w której jednostki i karty są po to, by to nasze umiejętności decydowały o przebiegu bitwy, a kostki wprowadzały odrobinkę losowości. Przypomina to trochę planszówkowego Memoira. Oczywiście zawsze trzeba brać pod uwagę, że strategiczność takiej gry jest częściowo umowna, bo długoterminowe plany mogą zostać pogrzebane, gdy na kostce akurat wypadają same -2 albo pociągniemy same słabe karty. Natomiast da się odczuć, że autorzy stawiają przed nami różne wyzwania i podobnie jak w prawdziwych bitwach czasem musimy ponieść ogromne straty, byle tylko utrzymać dany punkt na mapie.

Misji w kampanii nie jest specjalnie dużo, bo raptem 12 oraz 2 dodatkowe, choć później możemy kontynuować zabawę na wyższym poziomie powtarzając te same zadania. Samo przejście gry nie powinno stanowić większych problemów, ciekawiej jest gdy chcemy osiągnąć superior victory. Wtedy zadania pozostają te same, ale zwycięstwo musimy odnieść w dużo mniejszej liczbie tur.

To natomiast nie koniec zabawy, bo twórcy przygotowali sporo dodatkowych atrakcji. Przede wszystkim mamy kompletny (przeciwnie do tego dostępnego w Duels of the Planeswalkers) edytor talii. Niestety jest on średnio przyjemny w użyciu. Co prawda jest czytelny, ale bardzo topornie idzie dobieranie kart do talii.  Jako człowiek, który sporo spędził przy różnego rodzaju karciankach (również sieciowych) stwierdzam, że dało się to rozwiązać lepiej.

Złożone talie możemy wykorzystać w potyczkach w sieci, ale przyznam, że dwa razy tego próbowałem i dwa razy gra nie znalazła dla mnie przeciwnika. Prób nie było dużo, więc nie przekreślam tego trybu, ale patrząc po tablicach wyników stwierdzam, że nie jest to najpopularniejsza gra na XBLA.

Z negatywnych rzeczy muszę wspomnieć jeszcze słówko o grafice, która co prawda nie przeszkadza, bo jest to gra strategiczna, w której ogląd na planszę jest najważniejszy, ale trzeba powiedzieć, że jest ona po prostu brzydka. To gra turowa, więc można było sobie pozwolić na więcej szczegółów i dużo lepsze jakościowo modele postaci.

Werdykt: Panzer General jest grą trudną w ocenie, bo w ograniczonej grupie odbiorców będzie to stuprocentowy zakup. Jednakże myślę, że fanów gier karciano-planszówkowych, którzy poradzą sobie z lekko ociężałą (częściowo przez interfejs) specyfiką gry będzie tak naprawdę niewielu. Osoby, które nie wsiąkły w inne tego typu produkcje, pojawiające się na Live powinny zachować punkty na następną okazję. Jeśli jednak lubicie w rzeczywistości pogrywać w współczesne planszówki, w których nie brakuje figurek, kart i kostek to będzie to gra dla Was.

Beniamin Durski

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)