NBA 2K10 - recenzja

NBA 2K10 - recenzja

NBA 2K10 - recenzja
marcindmjqtx
27.10.2009 14:40, aktualizacja: 15.01.2016 15:29

Od redakcji: Autor tekstu jest wieloletnim współpracownikiem Gazety Wyborczej i serwisu Sport.pl, pisze także bloga koszykarskiego D-Fence. Dlatego zrobiliśmy wyjątek i zrezygnowaliśmy w poniższej recenzji z podziału na zagadnienia. Dwa dni grania w nową wersję koszykówki od 2K Sports przynosiły frustrację, dawały odczuć, że gra jest niedokończona, że brakuje jej wiele do tego, aby stać się ”tą jedyną” w bieżącym roku. Frustracja wylana na papier (ten elektroniczny) przyniosła spokój i chęć sprawdzenia tego czy mam rację. Kolejne dni testowania produktu od 2K przebiegały już inaczej. Pierwsze wnioski nasuwające się po rozpoczęciu prawdziwej przygody w świecie NBA 2K10 pozwalają z łatwością zapomnieć o niedoróbkach technicznych i wpadkach z przeskakującą momentami grafiką. Pierwsza myśl jaka napływała do głowy po kolejnym tygodniu to uzależnienie. Musiałem wielokrotnie wcisnąć delete na klawiaturze, bo pomyje, które wylałem na grę były nieaktualne.

Uważajcie miłośnicy sportu - NBA 2K10 naprawdę wciąga. Pomimo wielu błędów - drobniejszych i tych większych jest tytułem, przy którym czas będzie płynął nieubłaganie, chęć rozegrania jednego meczu w sezonie zakończy się przeraźliwą awanturą w pracy, bo to. co miało być zrobione trzy dni temu, dalej leży w szufladzie, a projekt wszedł właśnie w najważniejszą fazę. Sterta naczyń w zlewie i pełno butelek dookoła to nie efekt wczorajszego spotkania z kumplami czy uczty serowej z żoną i znajomymi, a tygodniowy twór spowodowany coraz to bardziej dystyngowanymi ruchami palców, które przekładają się na kolejne efektowne zagrania w NBA 2K10.

Będąc zakochanym w prawie realistycznych wersjach koszykówki od 2K Sports, zakochanym w tym sporcie, wyssanym prawie z mlekiem matki, ogromnie rozemocjonowany gram w kolejne edycje koszykówki. Każda z nich ma mniejsze lub większe błędy, które da się znieść. Just learn the game, just learn it - to słowa, które muszą być mantrą grających w 2K10. Na forum firmy napisał je jeden z ludzi odpowiedzialnych za kontakty z mediami i fanami. Irytacja porażkami, nieumiejętność obronienia kolejnych akcji, wywieszone języki spowodowane ciągłym wciskaniem turbo, czy zła selekcja rzutowa - to początek, który prowadzi do poznania, zmiany strategii i coraz większej symulacji, którą zafundowało nam 2KSports.

Mnogość opcji w menu powala - typowo mamy dostęp do sezonu, trybu menadżerskiego, szybkiego meczu, gier online, konkursów i nowej opcji My Player - która jest niczym innym niż znany już z FIFA 09 tryb kariery jednego zawodnika. Tworzymy, gramy, wybieramy drużynę, przebijamy się przez kolejne etapy kariery i rozwoju. Od gracza z końca ławki, przez rezerwowego aż w końcu podstawowego zawodnika naszego zespołu - na pewno jest to najbardziej oblegana opcja w 2K10 obok sezonu i meczów online.

Nie o tym co w menu i jak można grać, ma być tekst podkreślający niesamowity skok jakościowy jakiego dokonali koderzy. Pomijając kwestie techniczne - gorszej/lepszej grafiki, ładnego/brzydkiego menu i braku oryginalnych butów na nogach Blake'a Griffina, człowiek zafascynowany koszykówką, uprawiający ją będzie pod wrażeniem tego, co zobaczy na ekranie telewizora.

Realizm ruchów, jaki prezentuje NBA 2K10 jest zadziwiający, co więcej jest wprost nieprawdopodobny jak na grę koszykarską. Przede wszystkim w końcu czuć różnicę w grze elitarnymi zawodnikami, a zadaniowcami i zakotwiczonymi głęboko na ławce. LeBron James i Kobe Bryant są praktycznie nie do powstrzymania gdy rozpędzą się z piłką i mają zamiar wejść pod kosz, ich repertuar zagrań nie kończy się na trzech lay-upach i kilku wsadach. W zależności od sytuacji zmieniają rękę rzucającą, zrobią reverse lay-up, wymuszą faul i to w milion najróżniejszych sposobów - co więcej zrobią to w charakterystyczny dla SIEBIE sposób. Inaczej gra się Manu Ginobillim, który potrafi mijać i robi to znakomicie, ale nie czuć w nim tyle siły fizycznej co w Bryancie czy Jamesie. Nie mówiąc już o Arronie Afflalo, który wchodząc pod kosz potrafi rzucić w trzy sposoby i ani jednego więcej - w końcu jest graczem, któremu do czołówki brakuje sporo.

Nie chcecie być czołgiem w postaci Jamesa czy człowiekiem-gumą Ginobillim? Struś pędziwiatr Tony Parker gra zupełnie inaczej niż Derrick Rose, przyśpieszenie tego pierwszego zostawia w tyle praktycznie każdego obrońcę. Shaq jest dominatorem, ale jest ociężały i wolny, aczkolwiek wypchać go spod kosza praktycznie nie sposób. Inaczej jest z Timem Duncanem, mobilnym, silnym i niesamowicie skutecznym graczem, który pod koszami nie ma sobie równych. Oni mają swój styl, ten styl da się w NBA 2K10 wyczuć i nie spotkamy się już z sytuacją, kiedy wspomnianego Shaqa czy Duncana przepycha byle chłystek.

Realizm ruchu doprowadził do tego, że zawodnicy nie zatrzymują się bezwzględnie w miejscu kiedy puścimy wszystkie gałki i przyciski. Nie zrobią w ułamku sekundy kolejnego ruchu, teraz musimy odczekać aby rozpędzony gracz miał szansę obrócić się i skoczyć do bloku po sprincie przez pół boiska. Nie podobało mi się to rozwiązanie na początku, ale po chwili przyzwyczajenia uznaję, że jest to kolejny krok do stworzenia doskonałej symulacji koszykówki.

Do ruchów zawodników doszły także schematy, którymi w końcu posługują się gracze. W profesjonalnej koszykówce - tej na żywo - niezbyt często zdarza się, żeby czterech graczy jednego zespołu zabijało się na przestrzeni trzech metrów kwadratowych. Chcąc zagrać pick'n'roll zawodnicy starają się zrobić sobie miejsce, rozchodzą się, rozciągają grę - i choć nie jest to jeszcze nagminne, to widoczny jest stawiany do przodu krok. Poza tym przy próbie dogrania piłki po 'piku' często zdarzają się też przerwane akcje - czy to nabiciem w nogę, czy wybiciem piłki poza boisko - jak w prawdziwej koszykówce. Przestaliśmy też spotykać się z turbodymomenami, którzy biegali od linii końcowej, do linii końcowej przez 40 minut, a po meczu byli niezbyt wzruszeni swoim wskaźnikiem zmęczenia na poziomie 90. Postarajcie się teraz zrobić sprintera z takiego siłacza jakim jest LeBron James. Gwarantuję, że po 3 minutach kwarty będziecie musieli mu dać odpocząć. Realizm zmęczenia zawodników prowadzi do tego, aby w końcu wykorzystywać szybkość ich pierwszego kroku (tak ważną w koszykówce) w należyty sposób. Zmusza także do częstej rotacji i grania rezerwowymi, co do tej pory było bolączką każdej gry koszykarskiej.

Wszystko to sprowadza się do niesamowicie istotnej rzeczy - w grze w końcu trzeba myśleć, nie ma idiotycznego biegania i śrubowania statystyk - bo tak po prostu się nie da. Ustawienia drużynowe - atakowanie tablic, podwojenia, presja w defensywie - w końcu mają znaczenie. Zmniejszając podwojenia nie raz możemy uniknąć gradu rzutów z dystansu, gdyż nasi zawodnicy nie będą pozostawiać strzelców na obwodzie pozwalając im na bezkarne bombardowanie naszego kosza. Gorzej, bo dominujący Dwight Howard, albo niezwykle skuteczny Pau Gasol z jednym obrońcą poradzą sobie bez większego problemu. Tutaj jednak kłania się coś, czego do tej pory nie spotkałem w grach koszykarskich. Czasami podwojenie gracza grającego pod koszem z piłką nadchodzi ze strony słabej (tej gdzie nie było piłki), a nie mocnej (tej z której szło podanie pod kosz). W prostych słowach - twórcy gry pomyśleli o rotacji w obronie, co jest podstawą każdej defensywy.

Przecudownie słodki miód na nasze uszy wylewa ścieżka dźwiękowa, którą możemy słyszeć z głośników. Kawałki Flo Rida - Roots, Matisyahu - One Day i Metronomy - Radio Ladio nie mogą wyjść mi z głowy, wychodząc z domu włączam iPoda i ciągle czuję się jakbym był w grze w głowie układając nowe zagrywki, albo łamiąc poprzednie w sposób, który ułatwi mi dostarczenie piłki do zawodnika znajdującego się w najdogodniejszej pozycji do rzutu.

No właśnie, kwestia zagrywek. W końcu z palca mamy dostęp do kilku zagrywek, charakterystycznych dla każdego z zespołów. Możemy, tak jak wcześniej, wybierać z podstawowych dwójkowych zagrań typu pick'n'roll czy quick screen, ale zamiast tylko czterech zagrywek dodatkowych, mamy możliwość wykorzystania po cztery dla każdego kolejnego zawodnika. I tak możemy zagrać prostą izolację dla Tony Parkera, który niczym tyczki mija swoich przeciwników, możemy zagrać triangle offence rysowane pieczołowicie przez Phila Jacksona w notatniku Lakers, albo iso box ustawiane pod dominującego pod koszami Shaqa.

Problem z rwącymi połączeniami online i niemożliwością grania meczów scrimmage (zakładam, że zostanie to poprawione przy okazji nadchodzącego patcha), spowodował nieodpartą chęć kupienia drugiego kontrolera i grę przed jednym telewizorem ze znajomymi. Chyba nie muszę nikomu opisywać jak wiele radości niesie ogranie kumpla najsłabszą drużyną, albo zadunkowanie nad nim? Tak myślałem, wszyscy znacie to uczucie.

Reasumując NBA 2K10 to genialna gra koszykarska. O ile krytycznie można przyglądać się pewnym niedociągnięciom, narzekać na nie i odbierać negatywnie zamysły twórców, to grywalność serii 2K wzrasta z roku na rok. Jako fan sportów zespołowych, maniak i miłośnik koszykówki mogę śmiało powiedzieć, że NBA 2K jest produkcją, która zapełni nam niejeden jesienny i zimowy wieczór pozwalając delektować się zagraniami, które do tej pory dostępne były tylko w transmisjach TV.

PS. Jeśli zapowiedziana przez 2K Sports łatka naprawi zgłoszone problemy, to do oceny możecie dopisać jeszcze plusa.

Uzupełnienie: Wróciłem do domu rodzinnego na kilka dni, wziąłem ze sobą konsolę, żeby dokończyć ten tekst. Mój ojciec, wielki fan koszykówki siedział obok mnie gdy grałem i obserwował mecz z takim samym zaciekawieniem jak prawdziwe spotkanie. Momentami nawet komentował decyzje arbitrów i dawał mi rady, co zrobić i co poprawić w grze mojego zespołu. Dziadek przechadzający się po korytarzu spytał w pewnym momencie co oglądamy. Prawdę mówiąc momentami sam miałem ochotę włączyć coach mode i jedynie podpowiadać zawodnikom, delektując się tym samym kolejnymi wspaniałymi akcjami. Tym pozytywnym akcentem mogę chyba zakończyć i stwierdzić, że NBA 2K10 weszło na poziom, w którym mniej istotne mogą być szczegóły graficzne, technologiczne, a liczą się emocje i radość, która jest tak ważna w grach wideo.

Szczepan Radzki

NBA 2K10 (PSP)

  • Gatunek: sportowa
  • Kategoria wiekowa: od 3 lat
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)