Force Commander

Force Commander

marcindmjqtx
11.04.2000 12:00, aktualizacja: 08.01.2016 13:15

Nie jestem fanem „Star Wars”. Nie wiem, co Darth Vader jada codziennie na śniadanie i ile włosów ma na głowie Chewbacca. Mimo to bardzo dobrze się bawiłem tą grą.

Force Commander

Adam Leszczyński

Nie jestem fanem „Star Wars”. Nie wiem, co Darth Vader jada codziennie na śniadanie i ile włosów ma na głowie Chewbacca. Mimo to bardzo dobrze się bawiłem tą grą.

„Force Commander” to odrobinę niekonwencjonalna strategia czasu rzeczywistego umieszczona w realiach świata „Star Wars”. Pierwsze, co go wyróżnia, to bardzo atrakcyjna fabuła - którą można porównać chyba tylko ze słynnym „Starcraftem”.

Z Imperium czy przeciwko?

Scenarzyści z LucasArts podzielili akcję gry na „rozdziały”, powiązane ze sobą postacią głównego bohatera - dowódcy sił Galaktycznego Imperium. Razem z nim zwiedzamy miejsca znane z filmów „Star Wars” - od pustynnej planety Tatooine po resztki zniszczonego przez Gwiazdę Śmierci Alderaana. Każde kolejne zadanie wiąże się z poprzednim - kiedy w jednej misji zdobywamy centrum komputerowe rebeliantów, w drugiej trzeba je połączyć z wieżą telekomunikacyjną, żeby można było wysłać zdobyte dane do imperialnej floty na orbicie planety. W grze pojawiają się również bohaterowie z filmowej sagi - m.in. Darth Vader i Luke Skywalker.

Zaczynamy grę w stopniu porucznika, który uczestniczy w szkoleniach na pustyni Tatooine z małą grupą żołnierzy. Wspinając się po szczeblach wojskowej kariery, możemy uzyskać status generała prowadzącego jedną z najważniejszych misji bojowych przeciw rebeliantom. Po pewnym czasie możemy także zdradzić Imperium i przejść na stronę buntowników - co daje szansę dowodzenia w akcji oddziałami zarówno jednych, jak i drugich.

Maszyny we mgle

Prawdziwy urok gry leży jednak nie w fabule, ale w nastrojowej grafice i niepowtarzalnym klimacie. „Force Commander” pozwala nam oglądać pole walki w rzucie trójwymiarowym. W dodatku kamerę, która obserwuje pole walki, można ustawiać pod dowolnym kątem, przybliżać i oddalać. Wprawdzie modele maszyn wojennych i żołnierzy nie mają zbyt wielu szczegółów, ale i tak maszerująca grupa potężnych, czworonożnych AT-AT na tle surrealistycznych gór wygląda imponująco. Autorzy zadbali ponadto o bardzo dobre dodatkowe efekty wizualne - ogromne maszyny kryją się np. w burzy piaskowej lub oparach czerwonej mgły.

Walcz, nie kombinuj

W odróżnieniu od większości gier strategicznych czasu rzeczywistego - takich jak „Red Alert” czy „Starcraft” - w „Force Commander” akcja jest bardziej skoncentrowana na samej walce niż na zbieraniu materiałów, budowaniu bazy czy produkcji jednostek. Budynków jest niewiele (polowe centrum dowodzenia z rozmaitymi przybudówkami), a nowych pojazdów nie produkujemy na miejscu, tylko sprowadzamy je z orbitalnych baz wojskowych. Zgadza się to zresztą z logiką świata „Star Wars” i jest bardziej realistyczne - zaawansowane technologicznie wojskowe machiny produkowane są w fabrykach na zapleczu, a nie na linii frontu. Zamiast „tiberium” czy tajemniczych kryształów, z których można na poczekaniu wyprodukować czołg albo bojowego robota, nasze zasoby w grze określają „punkty dowodzenia” - które oznaczają po prostu poziom zaufania, jakim darzy nas dowództwo. Zniszczenie wrogich jednostek powoduje przyrost wiary w to, że potrafimy sobie poradzić, i zwiększa gotowość kwatery głównej do powierzenia nam nowych żołnierzy.

Jeżeli o mnie chodzi, nie byłem dobrym dowódcą i każde pole walki, przez które po licznych trudach się przebijałem, usiane było resztkami dzielnej imperialnej armii. Na szczęście Darth Vader nie narzekał.

Force Commander

Producent: LucasArts

Dystrybutor: LEM

Minimalne wymagania: PC Pentium II, 32 MB RAM, akcelerator grafiki trójwymiarowej

Cena: 189 zł

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)