eSzperacz #2: Tumblestone

eSzperacz #2: Tumblestone

eSzperacz #2: Tumblestone
Adam Piechota
19.05.2018 12:00

Weekend się dłuży, a Switch zerka na Was wymownie? Ostatnia wizyta w eShopie nie była szczególnie owocna? Właśnie po to stworzyliśmy ten cykl. Będą się tutaj pojawiać rzeczy, o których w przeciwnym wypadku nigdzie byście nie poczytali w języku polskim, oraz rzeczy, które zdążyły odbić się w ogólnej świadomości. Gry za grosze, tanie, po trzy dyszki, ale i te drogie również. Nowości lub starocie pamiętające premierę konsoli. Arcydzieła albo średniaki z jakąś iskrą. Po prostu będziemy tak sobie regularnie szperać. Dlaczego? Bo lubimy spędzać wolny czas ze Switchem.

Tumblestone Trailer

Są fani gier oraz fani gier, którzy lubią też pozycje logiczne. Bo ci drudzy to nie zawsze są brani do końca poważnie. Ale nawet wśród nich istnieje podział na takich, co tolerują tylko wyśmienite, rozwalające system tytuły typu The Witness, oraz takich, co… nie pogardzą klockami. Tetrisem. Puyo Puyo. Puyo Puyo Tetrisem również. O, Lumines jeszcze. O ile nie uznamy zaraz Lumines za miksturę gatunkową, bo oprócz dbania o klocki trzeba mieć jeszcze tam odpowiednie wyczucie rytmu. Niemniej chodzi mi o to, że dla niektórych jakiekolwiek „klocki” to strata czasu. Miałem tak za młodu, szczęśliwie wyrosłem. No ale gdybym był nadal młodym sobą, odpuściłbym sobie tego Szperacza właśnie w tym momencie. A Wy - zostaniecie ze mną?

Tumblestone już z jednego powodu zgarnia plusa, zwłaszcza w porównaniu do (serio udanego) Puyo Puyo Tetris - jest tanie. Wyrwiecie je za dwie dyszki, cały czas trafia do przecen, nikt nie ściemnia, że czeka Was tutaj cokolwiek zmieniającego rzeczywistość. To klocuszki. Waszym zadaniem będzie ściągnięcie z ekranu wszystkich klocków. Haczyk? Jeden. Musicie zabrać trzy kostki tego samego koloru z rzędu, zanim będziecie mogli przerzucić się na inną barwę. Ta formuła już na początku uderza w mózg z nieznanego kierunku. A gdy Tumblestone dorzuca do miksu kolejne kreatywne przeszkadzajki, potem nawet zaczyna je ze sobą łączyć, to naprawdę można się zaciąć. Miałem poziom, który zajął mi… dwa dni.

Obraz

Dołóżmy do tego ogromną liczbę poziomów w kampanii dla pojedynczego gracza - zbliżam się do dziesięciu godzin, a mam dopiero 30% tego trybu za sobą (co oznacza, że nie znam jeszcze wielu pomysłów twórców i naprawdę mnie to cieszy!) - oraz element, który od zarania dziejów „klika” na Switchu - banalny multiplayer dla czterech osób. Po jednym wieczorze, gdy na godzinę trzeba było wyłączyć muzykę, bo panowie „klockujący” tak się zaparli w walce o logiczną wyższość, że potrzebowali mocniej się skupić, nie watpię, że Tumblestone świetnie sprawdzi się w roli gry towarzyskiej. To również pierwszy tytuł, w który zagrałem na Pstryczku ze swoją mamą.

Dlatego uważam, że warto zwrócić nań Waszą uwagę. Nie wygląda zachęcająco w eShopie, wiem. Ale jeśli lubicie od czasu do czasu coś porozkminiać, nie wahajcie się. To chyba nawet coś pod „warto”. No i zupełnie inna rzecz niż nadchodzące Lumines lub switchowy Picross.

Drugą opinię, jak sądzę, w komentarzach pozostawi emerytowany kolega Kowalik. Bo go namówiłem, a on się rozczarował :/

Adam Piechota

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)