Echochrome - recenzja

Echochrome - recenzja

Echochrome - recenzja
marcindmjqtx
10.07.2008 21:43, aktualizacja: 30.12.2015 14:13

Jakiś czas temu zostałem uszczęśliwiony dyskiem UMD z etykietką Echochrome. Pograj i oceń, mówili. Podobno fajne, mówili. Syntetyczna ocena metacritic (80/100) wyglądała zachęcająco, więc oczekując niezłej zabawy (o święta naiwności!) odpaliłem konsolkę. Im dłużej grałem tym bardziej się męczyłem, tym rozpaczliwiej chciałem znaleźć pozytywne strony, tym mocniej chciało mi się wyć. Dopiero po kilku cyklach grania godzinę i mentalnego odpoczywania przez dobę zaczęło mi coś świtać. To nie jest gra z gatunku puzzle. Jedyną prawdziwą zagadką jest pytanie "Jaki sens ma Echochrome?”.

Koncepcja Kojarzycie M. C. Eschera? To ten od wiecznego koła młyńskiego, nieskończonych schodów, itp. Tak działa Echochrome - opiera się na fakcie, że w płaskim rzucie (ekran) przestrzennego środowiska można spójnie przedstawić rzeczy geometrycznie niemożliwe. Pomysł, muszę przyznać, brzmi dobrze. Na początku poznajemy pięć kluczowych zasad, które sprowadzają się do jednego - masz świat 3D, ale będzie się zachowywał płasko. Jeśli tak przekręcisz świat, że jakiś obiekt zasłoni dziurę w podłodze, to tej dziury nie będzie. Jeżeli w perspektywicznym skrócie na ekranie dwa prostopadłościany będą się stykały, ludek przejdzie z jednego na drugi. Patrząc nieco z góry dalsze rzeczy umieszczone są wyżej, więc spadając z nich zatrzymamy się na bliższych. Sensowne, choć dziwne. Grafika Ascetyczna w formie, a jednak odkrywcza. Przez pozbycie się wszelkich zbędnych elementów uwypukla nową jakość w grach. Redukując bodźce wzrokowe do minimum dostajemy sam ekstrakt, kwintesencję. To znaczy tak bym napisał, gdybym był prawdziwym recenzentem, który nijak nie może się przyznać, że nic nie rozumie. Ale ponieważ nie jestem, napiszę inaczej. Mamy wektorową grafikę prostopadłościanów, owalnych dziur i ludków z konturów, przypominających schematyczne modele ludzkiej sylwetki dla początkujących plastyków. Tło jednolicie białe, kreski czarne. Żadnych tekstur. Nic. Prezentacja najprymitywniejsza z możliwych. Lubię archaiczne gry roguelike, gdzie jeden znaczek "@” walczy z literkami i zbiera znaki przestankowe, ale o ile rozumiem że tam umowność formy wynika z braku możliwości technicznych i budżetu na grafików, to nie mam pojęcia skąd się wzięła w Echochrome. Jeśli to zabieg artystyczny, to dla mnie równie zrozumiały jak puszkowanie powietrza i sprzedawanie na aukcjach.

Muzyka Niepokojąca, intrygująca, rewelacyjnie dopasowana do unikalnej stylistyki tytułu Tak macie rację. Po mojemu będzie to brzmiało inaczej. Wyróżniłem w Echochrome dwa rodzaje dźwięków. Pierwszym jest głos narratora, obecny na początku przy opisie zasad i czasem pojawiający się w rozgrywce. Głos kobiecy, spokojny, aseksualny - mnie kojarzył się z komputerami pokładowymi statków kosmicznych w filmach S-F. To jeszcze nie zarzut, tylko opis. Gorzej natomiast z drugim rodzajem dźwięków, czyli z muzyką towarzyszącą nam podczas grania. Niby kwartet smyczkowy, nawet dryfujący poza zasady klasycznej harmonii (w stronę, bo ja wiem, impresjonizmu?) powinien być dla mnie strawny, ale efekt był tak drażniący, że po piętnastu minutach albo mocno redukowałem głośność albo z masochistyczną przyjemnością wsłuchiwałem się w rzępolenie i zapominałem, że mam coś tam naciskać. Może to sztuka nowoczesna, może zabezpieczenie przed zbyt długim graniem. Nie wiem i wiedzieć nie chciałem.

Przebieg gry Daruję sobie podniosłe bzdury i od razu napiszę: o rozgrywce można powiedzieć tyle, że jej po prostu nie ma. To znaczy, owszem, w jakiś sposób gramy. Za pomocą gałki kręcimy całym światem, podstawiając głupiemu jak leming hipkowi prostopadłościany pod nogi, zasłaniamy dziury w które może wpaść, itd. Każdy poziom ma trzy tryby - jeden ludzik chodzi i ma zebrać cztery stojące w miejscu cienie, cztery ludki chodzą i trzeba je połączyć w pary a potem te połączone (uwaga, zaskoczenie!) w kolejną parę, a w ostatnim chodzą dwa ludki z czego jeden ma zebrać nieruchome cienie nie wpadając na drugiego. Doliczyłem się 96 poziomów ułożonych w teoretycznie rosnącej trudności, w każdym trzy wymienione tryby, do tego dodatkowe serie wybranych poziomów, edytor własnych poziomów, wszystko na czas, zapisywanie rekordów, tryb losowego wyboru poziomu. Powiecie, że to dużo? No cóż, rosnąca trudność jest mitem, bo zasady się nie zmieniają i są od początku znane, a ja - przeskakując po pierwszych pięciu poziomach o kilkanaście dalej - nadal byłem w stanie normalnie je rozwiązać. Grania nie ma w tym sensie, że dokonywane manipulacje nie składają się w żadną większą całość. Zbiór 500 krzyżówek panoramicznych nie jest jakąś nową jakością - jest sumą 500 krzyżówek. Tutaj jest tak samo.

Ale o sso chozzi? W pewnym momencie doszedłem do wniosku, że Echochrome nie jest grą, tylko koncepcyjną prezentacją pomysłu w 96 odsłonach. Brzmiało mi to nawet dobrze, minimalizm wszystkich warstw miałby wytłumaczenie. Ale nie zatrzymałem się w tym punkcie, tylko brnąłem dalej. I wtedy spłynęło na mnie olśnienie (znaczy, doszedłem do tego dużo wolniej, ale jakbym tak napisał, to nie byłoby efektu dramatycznego). Zorientowałem się, że (o ile wierzyć IGNowi) sugerowana przez producenta cena to 9,99$. A to po prostu oznacza, że nie jest to normalna gra, którą warto porównywać chociażby z God of War czy Crisis Core, tylko popierdułka, żart-zabawka, miniaturka jakich w świecie PSP nie widziałem, ale pełno ich na np. XBLA. I w tym kontekście dotarło do mnie, że mają rację recenzenci wystawiający dobre noty, bo przecież trudno oceniać produkt nie biorąc pod uwagę jego ceny. Podsumowując, rekomenduję zakup. Serio serio. Pogracie w to pięć razy w życiu po siedemnaście minut, a i tak wyjdziecie na swoje. No i zawsze będziecie mogli pożyczyć to jakiemuś znajomemu, równie niekumatemu jak ja, mówiąc tylko "80 na metacritic”. Dwa tygodnie obserwowania prób potraktowania Echochrome serio - bezcenne.

Echochrome (PSP)

  • Gatunek: logiczna
  • Kategoria wiekowa: od 3 lat
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)