Dishonored: Death of the Outsider pokazuje jak wieńczyć dzieło nie gubiąc po drodze dziedzictwa

Dishonored: Death of the Outsider pokazuje jak wieńczyć dzieło nie gubiąc po drodze dziedzictwa

Dishonored: Death of the Outsider pokazuje jak wieńczyć dzieło nie gubiąc po drodze dziedzictwa
Adam Piechota
26.08.2017 16:23

Samodzielny spin-off do Dishonored 2 tak samo jak Uncharted: Zaginione Dziedzictwo kopiuje dobrze znaną, wychwalaną rok temu rozgrywkę, ale jednocześnie dodaje do niej nowe zabawki.

W Death of the Outsider wcielamy się w znaną z "dwójki" Billie Lurk .Zabójczyni współpracuje ze swoim starym mistrzem Daudem, by zabić... Odmieńca. Tak, najpotężniejsza, najbardziej tajemnicza istota serii staje się naszym głównym celem. Już to proste i zarazem przewrotne tło fabularne sprawia, że nie mogę się doczekać dodatku. Poprzednie części nie miały może najlepszej fabuły, ale uniwersum zawsze było fantastyczne, a Odmieniec stał w jego sercu. Czy może w cieniu jego serca. Wysunięcie go na pierwszy plan może oznaczać historię bardziej intrygującą niż standardowe obalanie złych władców. A to naprawiłoby jedyną większą wadę serii.

W kwestii rozgrywki wszystko jest na swoim miejscu. Godzinne demo zaoferowało nowy fragment Karnaki - ulice były aż nazbyt znajome, ale uczucie déja vu skutecznie odsuwała Billie mająca inne moce niż Corvo czy Emily. A właśnie na tych umiejętnościach opiera się lwia część zabawy w Dishonored.

Dishonored: Death of the Outsider – Official E3 Announce Trailer

Nasza bohaterka przemieszcza się za pomocą czaru Displace - w stylu podobnym do poprzednich protagonistów może wycelować w jakieś miejsce i się tam teleportować. Nie robi tego jednak od razu - najpierw osadza tam swoją kopię i dopiero po ponownym wciśnięciu spustu/klawisza przenosi się na wskazane miejsce. Z początku myślałem, że to niewygodne i będzie tylko więcej roboty z wciskaniem tego wszystkiego, wystarczyło jednak kilka minut, bym zaczął dostrzegać potencjał tej mocy. Teleportację możemy bowiem zaplanować w czasie i odpalić ją w odpowiednim momencie, na przykład gdy narobimy już bałaganu i potrzebujemy natychmiast zniknąć. Dzięki potencjalnie niewielkiej zmianie w systemie dostajemy wachlarz świeżych możliwości.

Dwie inne moce, którymi mogłem się bawić w ciele Billie, to przejęcie czyjejś tożsamości i widzenie. Pierwsze polega na ogłuszeniu dowolnej postaci i "zerwaniu" z niej twarzy (kapitalna animacja!) - następnie możemy chodzić w tym swoistym przebraniu, dopóki nie skończy się mana. Widzenie pozwala nam natomiast wyjść z ciała i wędrować po świecie jako niewidzialna, elastyczna istota. Możemy wtedy zrobić rekonesans otoczenia i oznaczyć strażników albo cywili. A, i rozumiemy jeszcze mowę zwierząt. A przynajmniej szczurów, bo kiedy natknąłem się na stadko na ulicy, okazało się, że słyszę ich myśli, co z kolei rozpoczęło zgrabny, niedługi quest poboczny z pewną handlarką , która niby była miła, ale w piwnicy trzymała nieprzyjemną tajemnicę.

Obraz

Dochodzi też, oczywiście, łączenie mocy - nic nie stoi na przeszkodzie, żeby dostać się za pomocą widzenia do zamkniętego domu (przez malutką kratkę) i postawić w holu za szklanymi drzwiami punkt, do którego teleportujemy się potem za pomocą Displace. Jedynym warunkiem jest, że materialna Billie musi widzieć ten punkt. A skoro drzwi są przeszklone... Dostajemy nowe klocki, budujemy nowe konstrukcje, z równie wielką radością.

Cudownie było wrócić do tego świata. Dishonored 2 to kapitalna gra, której bez wahania znowu dałbym najwyższą ocenę. Fabuła Death of the Outsider już na wstępie zapowiada się ciekawiej niż w "jedynce" i "dwójce", Billie ma moce, które dostarczą nowe pokłady frajdy i ponownie rozpędzą kreatywność... Co zatem mogłoby pójść nie tak? Chyba tylko design poziomów - Dishonored 2 to w tym aspekcie mistrzostwo branży, więc twórcy muszą się postarać, żeby dorównać swoim ostatnim wyczynom. Zapowiedzi mówią o jakimś wielkim napadzie na bank, obstawiam więc, że może być to nowa Mechaniczna Rezydencja, która udowodni, że Arkane Studios nie skończyły się pomysły. Poziom pokazany w demie był bowiem "zaledwie" dobry - znane ulice Karnaki, znane rozgałęzienia celów i swoboda w sposobie ich wykonywania. Jest dobrze, ale jeśli samodzielne Death of the Outsider ma nie wstydzić się swoich poprzedników, musi być lepiej. Wierzę, że będzie. A przekonamy się już niedługo, bo 15 września.

Przeczytaj także:

Pod tagiem Prosto z GC 2017 znajdziesz nasze wrażenia z innych ogrywanych i oglądanych w Kolonii gier.

Patryk Fijałkowski

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)