„Chrome”: Polski hit?

„Chrome”: Polski hit?

marcindmjqtx
30.06.2003 21:00, aktualizacja: 08.01.2016 13:12

„Chrome”, długo oczekiwana strzelanina rodzimej produkcji, mogłaby śmiało konkurować z tytułami sławnych zachodnich studiów. Mogłaby, gdyby nie liczne błędy i wysokie wymagania sprzętowe, które odbierają satysfakcję z grania

„Chrome”, długo oczekiwana strzelanina rodzimej produkcji, mogłaby śmiało konkurować z tytułami sławnych zachodnich studiów. Mogłaby, gdyby nie liczne błędy i wysokie wymagania sprzętowe, które odbierają satysfakcję z grania

Błysk z błędami

„Chrome”, długo oczekiwana strzelanina rodzimej produkcji, mogłaby śmiało konkurować z tytułami sławnych zachodnich studiów. Mogłaby, gdyby nie liczne błędy i wysokie wymagania sprzętowe, które odbierają satysfakcję z grania

Produkcja gry komputerowej w Polsce przebiega zwykle według uświęconego tradycją schematu. Najpierw autorzy przedstawiają listę swoich wspaniałych pomysłów i ogłaszają, że zamierzają stworzyć hit na miarę „Dooma” czy „Half-Life'a”. Upływa kilka miesięcy i na stronie internetowej poświęconej grze możemy obejrzeć pierwsze zrzuty ekranu z gry. Wyglądają może nie aż tak ładnie, jak można się było spodziewać po gromkich zapowiedziach, ale mimo wszystko „dość” ładnie. Dziennikarze piszą entuzjastyczne zapowiedzi, fani zaczynają zakładać strony internetowe poświęcone grze, a producent zaczyna przyjmować zamówienia na pierwsze egzemplarze.

W końcu nadchodzi długo oczekiwany dzień premiery i wtedy okazuje się, że w trakcie produkcji większość ambitnych pomysłów została zarzucona, że „silnik” graficzny jest mało wydajny, poziomy projektował zupełny amator, a do napisania scenariusza wynajęto przedszkolaka z dysleksją. W dodatku gra zawiesza się co pięć minut.

Co się wtedy dzieje? Dziennikarze piszą umiarkowanie pozytywne recenzje. Przecież nie wypada miażdżyć czegoś, co jeszcze kilka miesięcy temu z zapałem się chwaliło, a poza tym to nasza, polska gra! Producent i tak się za te recenzje obraża, bo sądzi, że są nie dość dobre. Recenzentów z zachodnich serwisów internetowych - którzy wystawiają grze ocenę „0” - uważa zaś za kupionych przez konkurencję szowinistów niszczących jego wybitne dzieło (motywowani przy tym również czystą nienawiścią do wszystkiego, co polskie). Potem wszyscy o grze nagle przestają mówić, a producent zabiera się dziarsko do nowego projektu. .

Koniec z fatum?

„Chrome”, nowa polska strzelanina, jak na nasze warunki wysoko budżetowa, do momentu premiery zdawał się powielać ten schemat. Całe szczęście, że tym razem ponure fatum ciążące nad rodzimymi grami zostało przełamane i dziś mogę napisać z czystym sumieniem, bez taryfy ulgowej - „Chrome” to gra przyzwoita i wciągająca, z wieloma ciekawymi pomysłami, chociaż - i tu fatum dało o sobie znać - prześladowana przez rozmaite irytujące niedoróbki techniczne i konceptualne.

Zacznijmy od pozytywów. „Chrome” w porównaniu z takimi tytułami, jak „Doom”, „Unreal” (oraz dziesiątkami ich klonów), zawiera kilka nowych, interesujących elementów. Bolt Logan, kosmiczny najemnik, którego oczami patrzymy na świat gry, nie może nosić ze sobą całego arsenału broni: ma plecak o ograniczonej pojemności, do którego da się włożyć tylko jeden karabin, pistolet, parę granatów i trochę amunicji. Ponieważ typów broni w grze jest znacznie więcej i wszystkie się przydają, stawia to gracza przed interesującym wyborem taktycznym - czy lepiej wziąć ze sobą snajperkę przydatną do „zdejmowania” wrogów na dystans, czy szturmowy karabin maszynowy? W walce pomagają Boltowi także cybernetyczne implanty, których co prawda nie można zbierać w trakcie gry (jak w świetnym „Deus Ex”), ale które zyskują stopniowo coraz większą sprawność w miarę upływu czasu (a więc postępów w grze). Nawet jeśli te pomysły nie są zupełnie nowe, to wykorzystano je inteligentnie i razem tworzą dobrze skomponowaną całość.

Świat „Chrome” wygląda ślicznie: „silnik” gry jest w stanie obsługiwać bardzo duże przestrzenie, zarówno podziemne, jak i naziemne, i każda z 14 misji zawiera obszerny kawałek terenu oraz rozmaite instalacje, które Logan musi zwiedzić. Teren gry jest zwykle gęsto porośnięty roślinnością - drzewa i trawy wyglądają niezwykle realistycznie, bijąc pod tym względem na głowę wszystkie chyba dotychczas wyprodukowane gry komputerowe. Wiatr porusza łodygami traw, a słońce przeziera przez gęste korony drzew. Niektóre miejsca w grze robią tak dobre wrażenie, że można zapomnieć o walce z niecnymi wrogami i oddać się podziwianiu krajobrazów. Znakomite są modele i animacje pojazdów. Jeszcze większą frajdę sprawia, że do niemal wszystkich można wsiadać - czy to jako kierowca, czy jako pasażer. Trochę sztywno prezentują się animacje postaci ludzkich, ale można to jeszcze autorom wybaczyć. Gorsza jest monotonia krajobrazów i budynków, które co prawda są ładne, ale generalnie bardzo do siebie podobne - na różnych planetach widzimy te same skrzynie, szafki i terminale komputerowe.

Pomysły przeciętne

Fabuła „Chrome” nie odbiega szczególnie od standardowego s.f. Mamy tutaj kosmicznych najemników, tajemniczą substancję o niezwykłych właściwościach („chrom”), żądne zysku korporacje i międzygalaktyczną intrygę. Akcja rozwija się poprzez animowane wstawki w grze, z których dowiadujemy się, po co właściwie strzelamy do tych wszystkich ludzi. Ozdobą strony fabularnej jest Carrie, partnerka Logana i pilotka jego kosmicznego pojazdu. Dodam, że jest ona bardzo atrakcyjną blondynką, której trójwymiarowy model autorzy wykonali z widoczną czułością i ostentacyjną dbałością o detale. Jak widać, scenariusz jest przewidywalny w stu procentach, podobnie też jak przeciętne dialogi.

Zamiast na scenariuszu skupiamy się jednak na strzelaniu - głównie dlatego, że gra jest bardzo trudna. Logan pada po kilku celnych strzałach. Jego przeciwnicy co prawda również, ale jest ich zbyt wielu, aby to zasadniczo polepszało sytuację bohatera. Autorzy wyraźnie życzyli sobie, aby każdy ruch w grze musiał być starannie zaplanowany. Często zdarzają się sytuacje, w których bez lornetki i kilku lub nawet kilkunastu podejść nie mamy szans - wystarczy zaledwie kilku przeciwników i osłaniające się wzajemnie wieże ze snajperami. Komputerowa „inteligencja” radzi sobie całkiem nieźle - przeciwnicy kryją się za kamieniami czy skrzyniami, potrafią też okrążyć gracza i zajść go od tyłu. Są na tyle dobrzy, że poradziliby sobie bez forów, które im dali autorzy. Nawet szeregowi żołnierze wroga potrafią niemal bezbłędnie strzelać przez korony drzew albo wysokie trawy, w których gracz oczywiście nie widzi nic. Częste ładowanie gry może irytować mniej cierpliwych kandydatów na kosmicznych najemników.

Wolno i z błędami

Bardziej irytujące od wyśrubowanego poziomu trudności są jednak rozliczne wady i niedoróbki techniczne gry. Po pierwsze, „silnik” graficzny robi wrażenie niezoptymalizowanego - na komputerze niżej podpisanego - a sądząc po licznych głosach na forum internetowym także i na wielu innych maszynach - „Chrome” działał wyraźnie wolniej niż bardziej efektowny graficznie „Unreal II”. Często zdarzały się sytuacje, w których eksplozje „wystawały” przez ściany, granaty odbijały się od otwartych drzwi albo wydajność gry spadała do kilku klatek na sekundę - i trzeba było załadować ją ponownie, żeby sytuacja wróciła do normy. Podczas zabawy w trybie dla jednego gracza program zawiesił się też kilkanaście razy. Bardzo często „wieszał się” również podczas prób grania w sieci. Jedna „łatka” poprawiająca najbardziej uciążliwe błędy została już udostępniona w internecie, a autorzy obiecują kolejne. Z technicznego punktu widzenia „Chrome” to jednak w dzisiejszym stadium zdecydowanie produkt niedopracowany i radziłbym wstrzymać się z zakupem gry do czasu, aż autorzy poprawią najbardziej rażące błędy.

Być może producent zdecydował się na premierę polskiej wersji gry przed angielską po to, aby polscy gracze posłużyli mu za testerów, którzy pomogą wyłapać wszystkie usterki? Do takich przypuszczeń skłania także lekceważący sposób, w jaki potraktowano stronę językową gry. Główni bohaterowie mówią po polsku, i to w dodatku całkiem nieźle, jak np. podkładająca głos Carrie Joanna Pierzak (partnerka Cezarego Pazury w filmie „Show”). Szeregowi przeciwnicy konsekwentnie mówią jednak po angielsku. Także ruchy warg postaci w czasie animowanych scenek nie są zsynchronizowane z polskim tekstem, co robi złe wrażenie i bardzo psuje atmosferę gry.

Czy „Chrome” zostanie hitem? Gra ma wciągającą atmosferę, a walka - o ile ktoś nie zraża się zbyt szybko - potrafi przykuć na długi czas do monitora. Tym bardziej irytują błędy. W obecnej postaci „Chrome” nie ma jednak szans na sukces na wymagającym amerykańskim czy zachodnioeuropejskim rynku. Szkoda. Wielka szkoda.

Chrome

Producent: Techland

Minimalne wymagania: PC Pentium III 800 MHz, 256 MB RAM, karta graficzna z 32 MB RAM

Cena: 99 zł

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)