Chciałbym, żeby Sony czy Valve chciało się tak, jak się chce G2A albo Kinguinowi

Chciałbym, żeby Sony czy Valve chciało się tak, jak się chce G2A albo Kinguinowi

Chciałbym, żeby Sony czy Valve chciało się tak, jak się chce G2A albo Kinguinowi
Paweł Olszewski
14.06.2017 13:35

Uwaga, będę adwokatem diabła.

"Markety z kluczami", "resellerzy" według głównych zainteresowanych, "kluczarnie" i "kluczowiska", które należałoby wykluczyć z branży, według głównych przeciwników. G2A i Kinguin budzą emocje, także te negatywne. Było to widać na przykład po naszej sesji POW z głównym PR-owcem rzeszowskiej firmy. To nie będzie jednak wpis próbujący rozstrzygać, kto ma tu rację. Chciałem tylko krótko pokazać, komu tu wyraźnie zależy na nowych klientach, a kto spoczywa na, zasłużonych bo zasłużonych, ale jednak laurach.

Obraz

I patrząc na konkurencję, platformy sieciowe Sony i Microsoftu, czy Valve, rzeczywiście jest to coś nowego. Ten ostatni przypadek jest szczególnie ciekawy, bo mimo 4 mln polskich graczy, nie ma tam nawet polskiej waluty, nie mówiąc już o „naszych” płatnościach. Złotówki dostępne są nie tylko na PlayStation Network i Xbox Live Marketplace, ale też od niedawna w polskim App Store. Da się? Da, i gadki o znikomym procencie polskich użytkowników nie są tu dla tych użytkowników ważne. Dla Kinguina, od którego wziął się pomysł na ten wpis, Polska to raptem 3% obrotów.

Obraz

Łączone subskrypcje (Spotify, Netflix?), nowe formy płatności, wspólne abonamenty z kolejnymi dostawcami internetu. Jest masa dróg rozwoju i rzeczy, które można jeszcze zmienić. Musi się tylko komuś chcieć. A status największego na świecie sklepu z grami PC (Steam) albo „najchętniej kupowanej konsoli do gier wideo” (PS4) chyba troszkę rozleniwia.

Paweł Olszewski

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (12)