Przesiadki platformowe

Przesiadki platformowe

Przesiadki platformowe
Freszu
29.10.2016 19:29, aktualizacja: 29.10.2016 20:57

Ilość wolnego czasu, wiedza, umiejętności, ekskluzywne tytuły, przyzwyczajenia, nostalgia, budżet, zakres użyteczności produktu. Cokolwiek może wpłynąć na wybór, który wcale nie jest prosty. To, poprzez jaki produkt będziemy poznawać wirtualne światy stworzone przez dostawców rozrywki, wiąże się z latami naszych małych przeżyć na ekranach. Wiem, wstęp zabrzmiał jak jeden z zalanych patosem tekstów eksperta elektromarketu, ale dużo w tym prawdy. Kiedyś usłyszałem od mojego przyjaciela „Nie warto było męczyć się z tym sprzętem tyle czasu. Tym razem wybiorę lepszy”. Wtedy byłem szczęśliwym posiadaczem przeciętnie wydajnego laptopa oraz Xboxa 360, którego używałem głównie do kanapowej kooperacji, a w pozornym dostatku miałem głęboko w poważaniu nadchodzące next-geny. Obie platformy nie miały możliwości rozbudowania tanim kosztem. Mój kumpel wybrał coś „lepszego”, czyli stacjonarny komputer. Niedługo później rzeczywistość dała się we znaki. Zacząłem rozmyślać nad przystąpieniem do PCMR, bo nowości przychodziły na świat, z kolei konsole nie miały praktycznie nic unikalnego do zaoferowania, jednocześnie kosztując tyle co nieznacznie wydajniejszy „pecet”. Decyzja zapadła, Dziki Gon przeszedłem, generalnie byłem kontent. Tymczasem PS4 i XONE rosły w siłę. Gry działające na nich rozlatywały się twórcom w rękach, kiedy przyszło robić port na komputery osobiste. Do uszu napływały co raz częściej informacje o spartaczonych optymalizacjach. A te zachwyty nad Forzą, Unchartedami i Rockstar dokładające swoje siedem wspaniałych czerwonych cegiełek. Bronimy się memami, zamykamy się w swoim gronie, osobno łkając po nocach w poduszkę.

Linia Maginota w 60 fps. -Tego nie przebiją, nie ma szans - bariera o rozdzielczości 4K, grubość czterech kości RAM, cała konstrukcja trzyma się na chłodzeniu wodnym, a tam ustawiliśmy starego 8600GT żeby się usmażyli.

Nie przebili się. Przeszli obok, w drodze wymyślili jakiegoś Morpheusa czy inne VR, okradli nas z kilku tysięcy pikseli i stworzyli swoje lepsze wersje. W ciągu dwóch lat, konsole stały się znacznie atrakcyjniejsze, a przynajmniej połowa zapowiedzianych pomysłów nie została jeszcze zrealizowana.

P$4 dostało:

- Wersję Pro (znacznie zwiększona wydajność, 4K w grach) i Slim (wraz z nim łatka z HDR dla wszystkich trzech platform) - Playstation VR - Uncharted 4: Kres złodzieja

Sony zdążyło wyłożyć większość kart na stół, ale patrząc się na historię gadżetów do poprzedniego PlayStation boje się o przyszłość, dotychczas najprzystępniejszego zestawu do wirtualnej rzeczywistości. O gry nie ma się co martwić: nowy God of War, Horizon: Zero Dawn i The Last Guardian zapowiedziane.

XONE ma w portfolio:

- Wersję S (filmy w 4K, HDR) - funkcję Play Anywhere łączącą posiadaczy Xboxa i Windows 10 - Forzę Motorsport 6 i Horizon 2

Pojawiają się spekulacje na temat wsparcia VR, Project Scorpio w drodze, a mnie martwi jedna sprawa. Jeśli mamy już - nawet budżetowy - pecet do gier to Sunset Overdrive jest obecnie jedynym godnym kupienia exclusivem. Gigant z Redmont przebił swojemu dziecku stopy? Inaczej nie można tego zinterpretować, ale nie zapominajmy, że skoro Xbox One i tak ma znaczące straty w sprzedaży do rywala, to udostępnianie konsolowych hitów na młodsze o rok Windows 10 jest przejawem geniuszu. Tylko przejawem, ponieważ na przykładzie Quantum Breaka, który działa zauważalnie lepiej jeśli uruchomimy go za pomocą Steam, realizacja pozostawia sporo do życzenia.

PCMR w okopach trzyma:

-Gabe’a Newella

Ekskluzywność indie games to już bzdura, bo co wybitniejsze zdążyły trafić do szerszego grona odbiorców, ale fani gier MOBA i strategii zgodnie wybierają klawiatury. Wyżej wymienione Play Anywhere działa w dwie strony (Cuphead!), więc dzięki życzliwości zielonych niedługo będziemy mogli się spotkać ze stwierdzeniami „Pecet, Xbox, dwa bratanki”. Szkoda, że dotyczy się to tylko wyłączności dla Microsoftu, bo już Final Fantasy XV nie zalicza się do usługi.

Mówi (a czasami krzyczy) się o cenach. Prawdą jest, że klucze aktywacyjne do gier można sprzedawać w płatkach śniadaniowych. Po jednej wyprzedaży Steam za 20 euro można zdobyć co najmniej 4 świetne tytuły, a za tą samą kwotę posiadacz PS4 kupi jeden na giermaszu w Biedronce. Marketingowcy nie śpią, abonamenty Gold i PS+ po dłuższym czasie korzystania dają podobne rezultaty, a nawet lepsze (Rocket League i NBA 2K16 w tym roku). Ceny sprzętu są porównywalne, ale 4K jest obecnie tańsze na PS4 Pro (chociaż nie oferuje 30 klatek).

Kupując PC na poważnie trzeba liczyć się z wydatkiem rzędu 3000 zł, ale dostajemy narzędzie do pracy, platformę do gier i centrum multimedialne. Obecnie zaobserwowałem drugą, rozsądną cenowo opcję. Powyższą kwotę można rozdzielić na dwie: budżetowy komputer do - mało wymagających - strategii oraz gier multiplayer (a to za sprawą poszerzania publiki przez developerów) i na prostszą w obsłudze konsolę, jednocześnie na której łatwiej operują twórcy, więc rzadziej musimy borykać się z niedopracowaniem technicznym (Bruce Wayne i Lincoln Clay coś o tym wiedzą). W obliczu wirtualnej rzeczywistości, która ma duże szanse nie okazać się wydmuszką, takie połączenie wydaje się być przyszłościowym wyborem. Zwłaszcza, że gdy kolejna generacja zawita w nasze progi PCMR będzie miało przewagę, tak jak 2 lata temu.

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)