Blacklight: Retribution - świetna strzelanka "za darmo"? Czemu nie!

Blacklight: Retribution - świetna strzelanka "za darmo"? Czemu nie!

Blacklight: Retribution - świetna strzelanka "za darmo"? Czemu nie!
marcindmjqtx
17.07.2012 13:20, aktualizacja: 07.01.2016 15:46

Mam za sobą kilkanaście rozgrywek, awansowałem na 6 poziom doświadczenia. I chcę więcej.

Blacklight: Retribution, kontynuacja tytułu z 2010 roku, zaskoczył mnie na samym początku. Już Tribes: Ascend był naprawdę ładną produkcją, ale Blacklight: Retribution w niektórych miejscach go przebija. Oba tytułu udowadniają, że co jak co, ale "darmowe" nie znaczy wcale "brzydkie". Oprawę wzbogaca futurystyczny, ciężkawy klimat przyszłości.

Szybko i ciasno

No ale ale! Co prawda oprawa rzuca się pierwsza w oczy, ale nie ma co się nad nią rozwodzić - jaka jest, każdy widzi. Dlatego teraz parę słów o grze. Blacklight to strzelanka, która umożliwia rozgrywki dla 16 graczy w różnych trybach, mniej lub bardziej zespołowych. Dynamika gry przywodzi na myśl Call of Duty - starcia są szybkie, mecze nie trwają dłużej niż kwadrans. Adrenalina skacze nie raz, widowiskowych starć nie brakuje.

Nie uświadczymy jednak w grze killstreaków. Zamiast tego są punkty, które zdobywamy podczas rozgrywki i możemy za nie w trakcie zabawy nabyć w odpowiednich terminalach specjalne przedmioty. Jakie? To zależy od nas - zestaw przedmiotów możemy zmodyfikować, na samym początku jednak będą to m.in. apteczka (zdrowie w tej grze regeneruje się, ale tylko do pewnego poziomu), wyrzutnia rakiet i... mech.

Umiejętne granie jest nagradzane możliwością zakupienia mecha. Nie powinniśmy mieć problemów z przywołaniem przynajmniej jednego podczas meczu. Po zapakowaniu się do tej stalowej bestii możemy rozpocząć sianie pogromu minigunem i działkiem, które poszatkują piechotę na małe kawałeczki. Wady? Wolne poruszanie się (jest przyspieszenie, ale z oczywistych powodów dość toporne) i ograniczona widoczność. A także duża wrażliwość na rakiety - o ile piechoty z karabinkami nie musimy się zbytnio obawiać, o tyle żołdacy z wyrzutniami mogą nas posłać do nieba w kilka sekund.

Każdy oszukuje

A, no i ostatnia wada siedzenia w mechu - nie można używać wallhacka. "Jak to, wallhacka?! Co to za czity?!" Ano właśnie - w Blacklight wszyscy oszukują, ponieważ widzenie przez ściany jest umiejętnością. Raz na jakiś czas możemy zobaczyć czarno na białym (a raczej - czerwono na niebieskim) rozmieszczenie przeciwników na mapie. Tzw. NRV jest czymś, co nadaje grze dynamikę i sprawia, że mimo tego, iż mapy są raczej średnich rozmiarów, to nie ma problemów ze znalezieniem przeciwników i nawiązaniem walki.

Jak wspomniałem na początku - na raz może walczyć ze sobą 16 graczy, po 8 w drużynie. Trybów jest sześć. Deathmatch i Team Deathmatch (wygrywa ten z największą ilością fragów) powinny być Wam znane. Podobnie Capture The Flag (wygrywa drużyna, która więcej razy ukradnie i przeniesie wrogą flagę do własnej bazy), Domination (wygrywa drużyna, która kontroluje wyznaczone lokacje >>węzły<< dłużej) i King of the Hill (tutaj w wariacji drużynowej - na mapie pojawia się węzeł, który trzeba trzymać określoną ilość czasu). Świeższe są tryby Netwar (połączenie DOM i CTF - zajmujemy węzły, dodatkowe punkty możemy zyskać przenosząc pojawiającą się co jakiś czas flagę na własne terytorium) i Kill Confirmed (odmiana TDM - liczą się nie fragi, a potwierdzenia zabić. Zabicie potwierdzamy podchodząc do powalonego wroga. W ten sam sposób niwelujemy wysiłki przeciwnika, jeśli przejdziemy koło zwłok naszego kolegi z zespołu).

Nic nie jest za darmo

No dobra, gra sprawia sporą frajdę. Gdzie jednak jest haczyk? Musi przecież być, to w końcu gra "darmowa"! Ano jest, w przypadku tego tytułu niestety dość uporczywy. Możliwości dopasowania ekwipunku do swoich potrzeb są naprawdę powalające. Problem w tym, że za wszystko trzeba w ten lub inny sposób zapłacić. Choć na razie nic nie wskazuje na to, żeby podstawowy osprzęt, który otrzymujemy na starcie, był jakoś zauważalnie gorszy od tego, który możemy nabyć, to jest to tylko częściowe pocieszenie. W końcu bowiem bieganie ze zwykłym karabinkiem się nam znudzi i co wtedy?

Wtedy pozostają nam dwa wyjścia. Raz, skorzystać z nagród, które dostajemy za zdobycie każdego poziomu - otrzymujemy wtedy paczkę, która zawiera sporo przedmiotów do wykorzystania. Dwa, zakupić to, co chcemy, za wirtualną walutę gry lub prawdziwą. W jednym i drugim przypadku nie jest jednak różowo. W pierwszym - nagrody dostajemy na czas określony, zazwyczaj trzy dni, i wtedy musimy się z nimi pożegnać. W drugim - przedmioty w wirtualnej walucie są szalenie drogie, szczególnie jeśli myślimy o kupowaniu ich "na zawsze". Po kilkunastu rozgrywkach nadal nie stać mnie na złożenie kompletnej, drugiej broni, którą mógłbym pobawić się dłużej niż kilka dni.

Mimo to - spróbujcie Choć nacisk na wyłożenie prawdziwej kasy jest znacznie większy niż w takim League of Legends, to polecam spróbować zagrać Blacklight: Retribution. Jest to bowiem przede wszystkim naprawdę świetnie wykonana strzelanka. "Za darmo."

Tytuł znajdziecie na Steamie.

Paweł Płaza

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)