A niech mnie nurgling kopnie! W końcu dobrze zapowiadający się fanowski film z Warhammera 40000

Jaram się jak kultyści na inkwizytorskim stosie!

Erasmus Brosdau to obecnie dyrektor artystyczny w Cryteku. Wcześniej pracował tam jako grafik, miał też krótką przygodę z Cloud Imperium Games Chrisa Robertsa. Wiemy zatem, że Erasmus zajmuje się tworzeniem gier wideo. To jednak nie jedyne jego zajęcie. Otóż Brosdau jest też fanem „Czterdziechy”, a skoro zna się na grafice i animacji 3D postanowił zrobić własny, pełnometrażowy film z tego uniwersum.

„The Lord Inquisitor” zaczął powstawać w 2010 roku, jako projekt na boku i chęć sprawdzenia swoich umiejętności. Z czasem jednak rozrósł się i w 2011 roku ujrzeliśmy pierwszy zwiastun. Już wtedy zarówno ten, jak i kolejne materiały robiły duże wrażenie. Szczególnie, że to praca jednego człowieka, który poświęcał na nią swój czas wolny.

Od kilku dni natomiast, po 6 latach pracy Erasmusa i jego małego zespołu (z czasem dołączyły kolejne osoby), możemy podziwiać pierwszych 9 minut animacji, będącej jednocześnie prologiem do pełnometrażowej wersji mającej ukazać się w przyszłym roku.

Jasne, nie wszystko jest idealnie. Voice acting kuleje, niektóre animacje też mogłyby być lepsze, a postać młodego inkwizytora Marcusa jak na razie bardziej irytuje i kojarzy się z bohaterem „Firefly” czy „Killjoys”, ale… kurde, dawno nie widziałem. Wróć! Nigdy nie widziałem tak dobrej fanowskiej animacji. W 2010 roku wyszedł co prawda „Ultramarines”, ale gdzie mu tam do „Inkwizytora”. Animacja była tam fatalna, modele postaci nijakie, a fabuła też niespecjalnie wciągająca.

Oczywiście z oceną całości trzeba poczekać do przyszłego roku, a swoją drogą zarówno 2016, jak i 2017 wyglądają całkiem nieźle dla fanów WH40K. Świetny Battlefleet Gothic: Armada, nadchodzący Deathwing no i prawdziwa perełka – Dawn of War 3. Za miesiąc wychodzi też Eternal Crusade, choć mam poważne obawy odnośnie tego tytułu. Oby poziom udało się zachować, choć już teraz mogę powiedzieć, że niestety nie wszystkim się to uda, o czym więcej przeczytacie w sobotę.

Wiecie co jeszcze? Z miłą chęcią zobaczyłbym oficjalną, wysokobudżetową produkcję z tego świata. Kto wie, może Games Workshop pozazdrości Blizzardowi sukcesu filmowego Warcrafta i za jakiś czas ujrzymy w kinach napis: In the grim darkness of the far future there is only war…

Bartosz Stodolny