„IGI 2: Covert Strike” - pierwsze spojrzenie

„IGI 2: Covert Strike” - pierwsze spojrzenie

marcindmjqtx
18.11.2003 08:00, aktualizacja: 21.12.2015 12:03

Już na podstawie wersji beta można powiedzieć, że to będzie naprawdę miły kąsek. Pod warunkiem, że oprócz intensywnej wymiany ognia lubimy także podchody.

Już na podstawie wersji beta można powiedzieć, że to będzie naprawdę miły kąsek. Pod warunkiem, że oprócz intensywnej wymiany ognia lubimy także podchody.

Przewaga technologii

Już na podstawie wersji beta można powiedzieć, że to będzie naprawdę miły kąsek. Pod warunkiem, że oprócz intensywnej wymiany ognia lubimy także podchody

„Igi 2: Covert Strike" to gra akcji, w której jako samotny agent zwalczamy zorganizowaną przestępczość, przybierającą często formę terroryzmu państwowego. Działamy na byłych terytoriach sowieckich lub będących niegdyś w strefie moskiewskich wpływów. Najistotniejszym elementem gry jest walka. Realizowana jest ona jednak trochę inaczej niż w typowych „naparzankach" w rodzaju „Quake'a”. Owszem, funkcjonujemy jako jednoosobowa armia, ale nie mamy szans na zwycięstwo, po prostu brnąc do przodu jak czołg. Wymagana jest nieco większa finezja. Trzeba się skradać i możliwie jak najczęściej unikać wykrycia, by przeciwnik nie wezwał posiłków. Opłaca się nie dążyć do zwarcia, ale atakować z ukrycia, możliwie jak najczęściej wybierając walkę z dalekiego dystansu. Często warunkiem zwycięstwa jest opanowanie umiejętności inteligentnego posługiwania się karabinem snajperskim.

Sytuacje, w których zaalarmowany wróg rzuca przeciw nam spore siły, nie są rzadkością, ale i wtedy spryt może okazać się ważniejszy od celności i szybkości w znajdowaniu kolejnego celu. W jednej z misji musimy na przykład przedzierać się przez gęsty od patroli las. Można to zrobić bez jednego wystrzału, czujnie przeczołgując się od jednej kępy zarośli do drugiej, ale można też podjąć walkę z zasadzki, wykorzystując zalety terenu, w którym niemal każdy krzew jest naszym sprzymierzeńcem.

O naszej przewadze decyduje technologia. Jesteśmy wyposażeni w odbiornik sygnałów z satelity szpiegowskiego, który potrafi zobaczyć wszystkich w okolicy. Nawet, hmm, w zadaszonych halach, ale widać technika wojskowa poszła mocno do przodu ostatnimi laty... Poza tym na standardowym wyposażeniu mamy noktowizor z funkcją przybliżania obrazu oraz detektor wizyjny, który pozwala widzieć wyraźnie ludzkie sylwetki, nawet ukryte.

Na szczęście główny bohater nie może być zanadto objuczony artylerią. Jedna broń krótka, jedna długa, nóż, ewentualnie granaty - to powinno wystarczyć. Kończy się amunicja do karabinu M16? Odbieramy kałasznikowa pokonanemu wrogowi, oczywiście porzucając dotychczas używany karabin. Taka troska o przynajmniej minimum realizmu dodaje grze emocji, podobnie jak zrezygnowanie z prawdziwej plagi typowych strzelanek - rozrzuconych wszędzie apteczek przywracających zdrowie. To mile zbliża „IGI 2: Covert Strike” do nadal bezkonkurencyjnej taktycznej gry akcji „Operation Flashpoint”, w której również nie ma podobnych ułatwień.

Omawiając „IGI 2: Covert Strike”, nie sposób nie odnieść się do poprzedniej gry z cyklu. „Project IGI” miał zadatki na duży przebój, ale nie wysunął się przed peleton z powodu paru irytujących powodów. Po pierwsze, nie można było zapisywać stanu gry. Śmierć od przypadkowej kuli pod sam koniec misji mogła naprawdę doprowadzić do szału, zwłaszcza że programiści wykazali się karygodną niekonsekwencją. Pragnąc zapewnić wysoki realizm rozgrywki, nie można bowiem zarazem decydować się na generowanie w trakcie misji nowych przeciwników „znikąd”, często w miejscach, które już zostały przez gracza spacyfikowane. To właśnie ich nagłe pojawienie się bywało przyczyną konieczności rozpoczynania rozgrywki od nowa.

W „IGI 2: Covert Strike” oba błędy zostały usunięte. Grę można zapisywać, ale (na szczęście) ograniczoną liczbę razy, a wrogowie nie mnożą się w cudowny sposób.

Poprawiono także inteligencję generowanych przez komputer postaci. Nie są już tak durne jak kiedyś, choć nadal do ideału co nieco brakuje. Kto wie, może w wersji finalnej będzie lepiej - w końcu testowałem grę, nad którą wciąż pracowano.

Całkiem przyzwoicie wypada oprawa graficzna. Gra jest estetyczna, nic specjalnie nie razi.

Minusem „IGI 2: Covert Strike” są stosunkowo duże wymagania sprzętowe, ale z ostatecznym werdyktem w tej kwestii wolę się wstrzymać aż do oceny wersji finalnej. Być może kod zostanie jeszcze zoptymalizowany. Premierę gry zapowiedziano na 9 kwietnia.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)